Tak właśnie należy odczytać powołanie nowego FIZ przez Noble Funds, który ma specjalizować się w udzielaniu finansowania emitentom z chwilowymi problemami płynnościowymi (w zamian za mocne zabezpieczenia lub możliwość konwersji na akcje) lub odkupywaniem obligacji od inwestorów, którzy szukają szybkiej ścieżki wyjścia, w zamian za zgodę na solidne dyskonto.

A przypadków w jednej i drugiej grupie może przybywać, czego przejawy znajdziemy także wśród zawieranych transakcji na Catalyst. Nie ustaje podaż obligacji Marvipolu, zwłaszcza serii wygasającej w sierpniu przyszłego roku. Inwestor (raczej jeden niż grupa) położył na stole 500 sztuk (0,5 mln zł) z ceną 96 proc. Dla porównania wcześniej chodziły one w pakietach po kilkadziesiąt sztuk, ale sprzedający nie schodził poniżej 97 proc. Wystawienie na sprzedaż obligacji o wartości kilkuset tysięcy na Catalyst jest sytuacją rzadką. Z reguły, jeśli dochodzi tu do milionowych transkacji, to są one uzgadniane, Catalsyt jest wówczas tylko platformą, rodzajem escrow dla zawarcia dogranej wcześniej transakcji. Zatem odkrycie kart – podaż Marvipolu pojawiła się także na BondSpot – jest swego rodzaju ewenementem, ale świadczącym o wierze sprzedającego w rosnącą efektywność Catalyst.

Wydarzeniem tygodnia, a pod pewnym względem nawet roku, były transakcje na rynku listów zastawnych. Detalicznych inwestorów tego rodzaju papiery nie interesują wcale ze względu na niskie oprocentowanie (w granicach oprocentowania kredytów hipotecznych, których listy zastawne są właśnie reprezentantem), więc odnotujmy ten fakt tylko w statystykach. Nie mniej, warto pamiętać, że oprocentowanie niektórych kredytów hipotecznych zależy w części właśnie od notowań listów zastawnych. Była to druga i trzecia transakcja na rynku listów zastawnych w tym roku.

Największe zainteresowanie towarzyszyło debiutowi nowej serii PCC Rokita. Głównie dlatego, że w czasie zapisów inwestorzy indywidualni złożyli zamówienia na papiery za 43,5 mln zł, a przyznano im ok. 13 mln zł. Redukcja na poziomie 70 proc. na rynku akcji byłaby gwarancją rakietowego startu kursu. W przypadku obligacji cena podskoczyła do 101,5 proc. ograniczając rentowność do niewiele ponad 8 proc. z 9 proc. oprocentowania. Ktoś, kto sprzedał obligacje po 101,5 proc. zarobił 1,5 proc. w miesiąc. Czyli – razem z odsetkami – 18,5 proc. w skali roku. Jeszcze jeden dobry powód by interesować się rynkiem obligacji korporacyjnych także w przypadku emisji, a nie tylko handlu na Catalyst.

Reklama