Twierdzi tak Raymond Key, szef działu obrotu metalami Deutsche Banku. „Dobijemy do 2000 USD i na tym się nie skończy – przy założeniu, że rządy wciąż będą dodrukowywać pieniądze.,” stwierdził podczas konferencji dot. rynku złota.

Złoto zmierza w kierunku osiągnięcia dwunastego z kolei rocznego wzrostu cen. Ma to związek z obawami o to, że pakiety stymulacyjne rządów, mające na celu wspomaganie gospodarki w wychodzeniu z recesji i łagodzenie efektów kryzysu zadłużeniowego w Europie, spowodują obniżenie wartości walut i wzrost inflacji.

„Złoto, na tle wszystkich innych metali, będzie sobie radziło najlepiej,” stwierdza Jeremy East z banku Standard Chartered. „Największym motorem wzrostu cen złota będą fundusze EFT.”

Złoto w okresie od grudnia 2008 roku do lipca 2011 zwiększyło swoją wartość o 70 proc., podczas gdy amerykańska Rezerwa Federalna w dwóch rundach luzowania ilościowego wykupiła długi o wartości 2,3 bln USD.

Reklama

„Wciąż musimy odreagować po przepychu, który panował w przeszłości,” komentuje Jamie Solasky, CEO mającego swoją siedzibę w Toronto Barrick Gold Group, największego producenta złota na świecie. „To trochę potrwa, więc musimy na jakiś czas przyzwyczaić się do łagodnej polityki pieniężnej.”

5 listopada, po lepszych niż prognozowano danych z amerykańskiego rynku pracy i związanym z tym umocnieniem dolara, złoto osiągnęło najniższy od dziewięciu tygodni poziom 1.672,75 USD za uncję.

Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wśród krajów, które w tym roku powiększyły swoje rezerwy złota znalazły się Brazylia, Korea Południowa i Rosja. W pierwszej połowie 2012 roku rządy kupiły łącznie 254,2 ton tego surowca.