Przewodniczący SLD Leszek Miller uważa, że fiasko szczytu w Brukseli to nie powód do dramatyzowania, ale czas przed kolejnym szczytem, który należy dobrze wykorzystać na konsultacje. Jego zdaniem polska dyplomacja powinna bardziej zacieśniać więzy z Paryżem.

"Nie tragizujmy. Szczyt umarł, niech żyje następny szczyt, który odbędzie się w styczniu" -powiedział Miller na konferencji prasowej w sobotę w Lublinie.

Szef Sojuszu pytany o ocenę zakończonego w piątek szczytu w Brukseli, który nie przyniósł porozumienia w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2014 -2020, podkreślił, że dyskusje wokół budżetu są zawsze emocjonujące, ale stanowią one naturalny proces dochodzenia do kompromisu i "nie ma co wysuwać zbyt daleko idących wniosków, że jak liderzy nie doszli do porozumienia, to być może Unia się rozsypie".

"Nic takiego dramatycznego się nie stało. Piłka jest dalej w grze, miliardy euro są dalej w grze, a teraz najważniejsze, żeby te kolejne tygodnie do następnego szczytu zostały właściwie wykorzystane na rozmaite konsultacje tak, aby tym razem w styczniu osiągnąć już porozumienie" - powiedział Miller.

Jego zdaniem z zakończonego szczytu dla Polski płynie wniosek, aby lepiej współpracować w tej sprawie z Francją.

Reklama

"Nasza dyplomacja powinna bardziej zacieśniać więzi z Paryżem niż z Berlinem, albowiem to sojusz pani Angeli Merkel (kanclerz Niemiec-PAP) i premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, sojusz skąpy, przeciwko tym, którzy łakną tych pieniędzy, doprowadził do fiaska szczytu" - powiedział Miller.

Jego zdaniem prezydent Francji Francois Hollande "mówi bardzo podobnym językiem jak premier Tusk". Szef SLD przypomniał, że osobiście rozmawiał z francuskim prezydentem, a premierowi Tuskowi przedstawił też opinie innych lewicowych przywódców europejskich, które mogą pomóc w negocjacjach.

"Warto byłoby lepiej się porozumiewać z Francją, żeby przeciwdziałać temu sojuszowi, który się tej chwili zawiązał, czyli sojuszowi Londyn i Berlin" - dodał.

Miller krytycznie ocenił postawę PiS, które po negocjacjach z brytyjskimi konserwatystami tłumaczyło ich stanowisko - że Wielka Brytania chce cięć w budżecie, ale nie kosztem nowych członków UE. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że premier Tusk "popełnia wielki błąd negocjacyjny stawiając Wielką Brytanię jako przeciwnika".

"Ja uważam to za karygodne. Jeżeli pan prezes Kaczyński stoi po stronie Davida Camerona, który domaga się cięć w wysokości aż 200 mld euro, to pan prezes Kaczyński działa przeciwko polskiej racji stanu" - powiedział Miller.

"Opowieści o tym, że cięcia, których domaga się Cameron, będą tak skonstruowane, że nie dotkną Polski, są bajką. I dziwię się, że pan prezes Kaczyński może to traktować poważnie" - dodał.

Szef Sojuszu zauważył, że taki postulat Wielkiej Brytanii nie pojawił się na zakończonym szczycie. Jego zdaniem jest on "całkowicie nierealny", dlatego że kraje, które są płatnikami netto, nigdy się nie zgodzą się na cięcia tylko dla najbogatszych krajów.

Miller podkreślił, że tam, gdzie chodzi o pieniądze dla Polski, to i opozycja i rząd powinny mówić jednym głosem, "bo to są pieniądze nie tylko dla opozycji i nie tylko dla rządu, ale dla Polaków po prostu, dla Polski, dla naszych celów rozwojowych".

Jego zdaniem istotne jest, aby utrzymały się propozycje - które padły na szczycie w Brukseli - dotyczące korzystniejszych zasad wydawania pieniędzy unijnych. Polegałyby one na tym, że wymagany byłby mniejszy udział środków własnych na inwestycje finansowane z funduszy unijnych oraz na możliwości płacenia podatku VAT ze środków unijnych.

"To usatysfakcjonowałoby nasze samorządy. W sytuacji, gdy borykają się one z brakiem środków własnych, to jest bardzo ważne. Miejmy nadzieję, że te sugestie zostaną utrzymane na kolejnym szczycie" - zaznaczył Miller.