Dziś Polska ma prawo pożyczyć z MFW równowartość ok. 30 mld dol. Jednak to prawo straci w drugiej połowie stycznia, gdy umowa na korzystanie z linii – tzw. FCL – się kończy. Oficjalnie Ministerstwo Finansów nadal się zastanawia, czy poprosić fundusz o przedłużenie FCL. Jednak według naszych informacji wniosek z Polski MFW powinien otrzymać na początku stycznia. – Wpisana do niego kwota FCL nie będzie niższa niż poprzednia.

Pod uwagę brany jest też scenariusz, w którym limit linii miałby się zwiększyć. Według jednej z wersji o ok. 3 mld SDR – to specjalne jednostki rozliczeniowe stosowane przez MFW. Stanowi to równowartość 4,6 mld dol. W tym wariancie Polska miałaby dostęp do 34,6 mld dol. z FCL – mówi nam nasz rozmówca z rządu. O ile poprosić MFW, ministerstwo rozmawia z NBP, który jest współwnioskodawcą w tej sprawie.

Przyznanie nowej linii jest niemal pewne. Jeszcze w grudniu David Lipton, pierwszy zastępca dyrektora zarządzającego funduszu, mówił, że już na początku 2013 r. zarząd MFW powinien szybko zatwierdzić polski wniosek. Według Liptona nowy FCL będzie stanowił zabezpieczenie przed niekorzystnym wpływem kryzysu z zewnątrz i może być czynnikiem, który podtrzyma zaufanie zagranicznych inwestorów do polskiej gospodarki. Podobnych argumentów używa MF.

Resort przypomina, że linia jest przyznawana tylko tym krajom, które mają stabilną gospodarkę i przejrzystą politykę fiskalną. Przedstawiciele ministerstwa twierdzą, że to dzięki przyznaniu FCL Polska nie straciła dostępu do rynków finansowych na początku kryzysu, czyli na przełomie lat 2008 i 2009. Około 30 mld dol. dodatkowego zabezpieczenia na wypadek turbulencji na rynku uspokaja inwestorów, którzy oceniają inwestycje w polskie aktywa jako mniej ryzykowne.

To z kolei powoduje spadek rentowności obligacji i stabilizuje kurs złotego. Według MF wystarczy, że rentowność obniży się zaledwie o 0,03 pkt proc., by zrównoważyć koszt obsługi linii. Obecnie rocznie Polska płaci za FCL ok. 59 mln SDR, czyli prawie 91 mln dol. – Nie sądzę jednak, żeby była potrzeba zwiększania limitu linii. Suma 30 mld dol. jest wystarczająca, tym bardziej że do tego trzeba dodać 107,5 mld dol. rezerw walutowych NBP i co najmniej kilkanaście miliardów euro, które trafią do Polski z Unii Europejskiej – mówi Adam Czerniak, ekonomista Kredyt Banku. Paweł Radwański, analityk Raiffeisena, uważa, że z ekonomicznego punktu widzenia nowa linia kredytowa z MFW nie jest Polsce potrzebna. – Ale rozumiem intencje. Być może po rozmowach z inwestorami zagranicznymi resort finansów widzi, że posiadanie FCL przez Polskę jest dla nich ważne bo buduje wiarygodność na rynku. Dlatego eksperci przyznają, że rezygnacja z FCL nie byłaby wskazana.