Rosjanie zrezygnowali z Gdańska, ponieważ uruchomili własny system transportu ropy, wykorzystujący rosyjski port Ust-Ługa koło Sankt Petersburga. System BTS II ma ograniczyć zależność Moskwy od krajów tranzytowych.
PERN, jednoosobowa spółka Skarbu Państwa, będąca większościowym udziałowcem Naftoportu (67 proc.), od dawna przygotowywała się jednak na ten scenariusz. Choć jeszcze w kwietniu minister skarbu Mikołaj Budzanowski wieszczył drastyczny spadek zysków Naftoportu, do 5 mln zł, to ten scenariusz się nie spełnił. Marcin Moskalewicz, prezes PERN, zapewnił nas, że zmniejszenie tranzytu przez Gdańsk nie odbiło się na przychodach Naftoportu. Jak podkreśla zysk spółki rok do roku wzrósł nawet, i to aż o ok. 25 proc. Jak ustaliliśmy, po 11 miesiącach ubiegłego roku zarobiła 18 mln zł. To o 3,6 mln zł więcej niż jeszcze rok wcześniej. Jak udało się tego dokonać? – Wiąże się to ze zmianą struktury przeładunków, m.in. większego eksportu paliw, importu ropy do Polski oraz obniżenia kosztów działalności – tłumaczy prezes Moskalewicz.
Spadek wykorzystania Naftoportu przez Rosjan widoczny był od kilku lat. Jeszcze w 2007 r. w Gdańsku na tankowce przeładowano 6 mln ton rosyjskiej ropy. W 2011 r. dostawy do Naftoportu ograniczono do 3,7 mln t. W minionym roku tranzyt skurczył się już dramatycznie, do zaledwie 0,7 mln t. To tyle, ile jeszcze parę lat temu koncerny paliwowe ze Wschodu wysyłały z Polski tankowcami w świat w ciągu zaledwie jednego miesiąca.
Reklama
Rosja ograniczyła nie tylko tranzyt przez Gdańsk, lecz także przesył ropociągiem biegnącym przez terytorium Polski, do rafinerii Lotosu, Orlenu oraz niemieckich PCK Schwedt i Mider Spergau. Przez 11 miesięcy 2012 r. „Przyjaźnią” przez Polskę przetransportowano tylko 37,6 mln ton ropy. Rok wcześniej było to ok. 40,8 mln t, a w poprzednich latach nawet 50 mln t. Dostawy surowca do rafinerii zmniejszyły się w tym okresie łącznie o 340 tys. t (spadek o mniej niż 1 proc.).