Na koniec 2011 r. wartość zaległości wynosiła 9,83 mld zł. To nie znaczy, że tyle niespłaconych należności jest w całej gospodarce – to dane tylko jednego z trzech biur informacji gospodarczej działających w kraju. Poza tym część wierzycieli nie korzysta z rejestrów BIG.
Z danych KRD wynika, że nierzetelnych płatników nie przybywa tak szybko, jak ich długów. To oznacza, że zwiększa się średnie pojedyncze zadłużenie. Problem dotyczy głównie konsumentów. Przeciętne niespłacone zobowiązanie tego typu w zeszłym roku wynosiło 5751 zł, ponad 34 proc. więcej niż rok wcześniej. Długi firm też wzrosły, ale w mniejszej skali. Średnia zaległość to ok. 14,2 tys. zł, o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej (11,3 tys. zł).
Nie zmienia się natomiast profil typowego dłużnika. Nadal jest to mężczyzna w wieku 26–45 lat, mieszkający w województwie śląskim lub mazowieckim. Z tych dwóch województw pochodzi najwięcej – 28,6 proc. konsumentów niepłacących faktur i około 28,4 proc. zadłużonych firm.
Połowa długów konsumenckich, które przeważają w bazach KRD, niespłacana jest już ponad rok. W przypadku przedsiębiorstw takie opóźnienie występuje w 61 proc. należności. Andrzej Kulik, pełnomocnik zarządu KRD, mówi, że w porównaniu z 2011 r. odsetek najmocniej przeterminowanych długów nieco spadł. Ale wynika to raczej z większej liczby zgłaszanych świeżych długów niż ze spłacania tych starych.
Reklama
– Nadal czas, jaki upływa od minięcia terminu płatności do wpisu do KRD, jest długi. Zatem to lekkie tąpnięcie w gospodarce, które ujawniło się w listopadzie i grudniu, w naszych bazach będzie widoczne w drugiej połowie roku – mówi Andrzej Kulik.
KRD zakłada, że w tym roku sprzeda więcej raportów o dłużnikach, bo to typowy objaw przy spowolnieniu gospodarczym. – Obawy przed trafieniem na nierzetelnego kontrahenta są na tyle silne, że firmy częściej stosują weryfikację wiarygodności płatniczej swoich klientów. W 2012 r. pobrano 12,46 mln raportów, szacujemy, że w 2013 r. będzie ich nie mniej niż 14 mln – mówi Andrzej Kulik.