Po arabskiej wiośnie i wskutek kryzysowego zacieśniania polityki fiskalnej, w Europie wzrosła presja na zajmowanie środków pochodzących z korupcji. Panu udało się doprowadzić do zajęcia 600 mln franków (2 mld zł) na szwajcarskim koncie Timura Kułybajewa. Kim on jest?
Przez lata był głównym zaufanym prezydenta Nursułtana Nazarbajewa do spraw biznesu, nieoficjalnym kuratorem sektora energetycznego, za jego pośrednictwem dokonywano najważniejszych prywatyzacji. Wżenił się w rodzinę prezydenta, biorąc za żonę jego córkę Dinarę. W Kazachstanie po upadku ZSRR nastąpił proces akumulacji kapitału na tradycyjnie wschodnią modłę. Pieniądze robili ci, którzy mieli władzę. Najwięcej zarobili Nazarbajew, jego rodzina i zaufani. Od 2009 r. opozycyjna „Riespublika” rozpisuje się, przytaczając konkretne dokumenty, na temat udziału Kułybajewa w sprzedaży Chińczykom państwowych aktywów za 3 mld dol.
Jednej z takich transakcji dotyczyła historia ze Szwajcarii?
Tak, przekazaliśmy dokumenty na temat pewnej transakcji szwajcarskiej prokuraturze i to ona wydała decyzję o zablokowaniu pieniędzy. Transakcje były przeprowadzane tak, by uniknąć podatków. Schemat wyglądał następująco: Kazachstan sprzedawał udziały w firmie X, po czym do budżetu trafiało 10 proc. kwoty sprzedaży, a reszta na konta podstawionych firm zarejestrowanych za granicą o skomplikowanej strukturze własności. Trudno było udowodnić, że faktycznie kontroluje je Kułybajew, skoro na ich czele stali formalnie obywatele Indii czy Wielkiej Brytanii. Na rzecz Kułybajewa pracuje masa zdolnych ludzi z zachodnim wykształceniem, poruszających się w świecie prawa i finansów międzynarodowych jak ryba w wodzie.
Reklama
Jak wygląda klasyczny schemat korupcyjny?
Jest ich wiele. Kiedyś górniczy koncern Kazakmys przeprowadził dodatkową emisję akcji, zmniejszając udział państwa z 25 proc. do 15 proc., po czym państwo skupiło udziały za kilkadziesiąt milionów dolarów, przywracając pierwotny odsetek. Najczęstszy sposób wygląda jednak tak: jest do sprzedania państwowa firma, znajduje się kupca, najchętniej z Chin. Firmę przepisuje się na rzecz jakiejś spółki zarejestrowanej za granicą. Ta spółka z kolei sprzedaje firmę Chińczykom, a pieniędzmi dzielą się wszyscy zainteresowani.
Tylko Chińczycy wchodzą z Kazachami w podobne deale?
Nie. W 2002 r. „Riespublika” opisała kontrakt Chevronu (widziałem go na własne oczy), który gwarantował powiązanej z Nazarbajewem firmie 60 centów za każdą wydobytą baryłkę ropy. Przy czym umowa była podpisywana w połowie lat 90. przy niskich cenach surowca. Można założyć, że podobny podatek korupcyjny wzrósł proporcjonalnie do cen ropy na światowych rynkach.

>>> Czytaj również: Ekspansja polskich firm: Kazachstan otwarty na współpracę z Polską

Gdzie najchętniej rejestruje się podobne firmy? Na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, Cyprze i w Luksemburgu, jak to robią Rosjanie?
Biznes korzysta z tych państw, władze raczej nie. W 2010 r. wybuchła afera Jamesa Giffena, amerykańskiego doradcy Nazarbajewa, za którego pośrednictwem wysocy urzędnicy kradli państwowe pieniądze. Po aresztowaniu pieniędzy Nazarbajewa w Szwajcarii prezydent zaczął wyprowadzać pieniądze z Europy do krajów, których nie dotyczą zachodnie naciski bankowe, jak Arabia Saudyjska, Hongkong czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Dlaczego więc inne próby zamrożenia środków ludzi Nazarbajewa były nieudane?
Z braku woli politycznej. W przypadku, o który pan pyta, chodzi o dwa duże pakiety akcji warte do 3 mld dol., które Nazarbajew dostał od Chińczyków w zamian za dopuszczenie ich do eksploatacji złóż ropy i gazu. Z jednej strony spółka offshore sprzedała dwóm chińskim firmom złoża, z drugiej zaś – podstawione przez Nazarbajewa firmy zarejestrowane w USA kupiły akcje obu chińskich spółek. A ponieważ ich akcje były notowane na giełdzie nowojorskiej, zwróciliśmy się do tamtejszej komisji papierów wartościowych. Pisma pozostały bez odpowiedzi, a minęły dwa lata.
Większość kazachskiej opozycji to ludzie z dawnej elity władzy, którzy w którymś momencie od niej odpadli. Pan jest synem byłego wicepremiera, był pan wiceministrem. Może nam zagwarantować, że ludzie opozycji nie mają tajnych kont?
Nie da się tego zagwarantować, bo wszyscy zdobywali pierwotny kapitał w ten sam sposób.
Czy tylko wysocy urzędnicy są zaangażowani w korupcję?
Nie. W uproszczeniu można powiedzieć, że do dwóch przynoszących dochody branż – energetycznej i urzędniczej – przychodzi się głównie po to, by kraść. I nie tak łatwo się do nich dostać, trzeba skorzystać ze znajomości wewnątrz najważniejszych klanów rodowo-biznesowych, między którymi balansuje Nazarbajew. A skoro tak, na każdego są odpowiednie haki. Gdy któryś z klanów traci wpływy, robi się czystkę wśród powiązanych z nim biznesmenów i polityków, oskarżając ich o korupcję. Przez ostatni rok posypało się ok. 40 wyroków, do szczebla ministra włącznie. W ten sposób zresztą trafił do opozycji (i stał się jej głównym sponsorem – red.) były minister energetyki Muchtar Ablazow. Nazarbajew dwukrotnie żądał od niego oddania BTA Banku. Gdy Ablazow odmówił, został oskarżony o korupcję i musiał uciekać z kraju, a bank przejęło państwo.
W czasach sowieckich polityka także była rozgrywana pomiędzy klanami?
Oczywiście. W latach 1964–1986 Kazachstanem rządził I sekretarz Dynmuchamed Konajew. I wszystkie stanowiska, które nie były zarezerwowane dla Rosjan, były obsadzane na zasadach klanowych. Śmiano się, że Konajew miał tak dużą rodzinę, że brakowało dla niej stołków. Teraz klany przekształcają się z grup ludzi powiązanych więzami krwi w grupy osób powiązanych wspólnymi interesami. Przy czym wszystkie rywalizują o względy prezydenta. Na przykład szef Kazakmysu i przywódca tzw. klanu koreańskiego Władimir Kim kupił Nazarbajewowi na koszt koncernu luksusowy samolot. Obecnie jesteśmy na etapie USA przełomu XIX i XX w. Tam także istniały klany, a i na ulicach w czasie robotniczych protestów ginęło mniej więcej tylu ludzi, ilu w zeszłym roku w kazachskim Żangaozenie (stłumienie protestów kosztowało wówczas życie co najmniej 64 osoby – red.).

>>> Polecamy: Pięć państw, z którymi można handlować z rządową pomocą

ikona lupy />
Ketebajew: Wszyscy zdobywali kapitał w ten sam sposób - Fundacja Otwarty Dialog / Media