Radykalnie obniżyła się wycena jednostek uczestnictwa tych polskich funduszy, które specjalizują się w inwestycjach w Japonii.
Jednostki ING (L) Japonia potaniały o blisko 5 proc., zaś PKO Akcji Rynku Japońskiego – aż o 7,2 proc. (również inne azjatyckie fundusze zaliczyły spadki, choć znacznie słabsze, bo nieprzekraczające 2 proc.).
Dotychczas oba należały do jednych z najbardziej rentownych wśród funduszy inwestujących w zagraniczne akcje. Ich stopa zwrotu w kolejnych miesiącach tego roku znacznie przewyższała średnią w tej grupie funduszy. W marcu PKO Akcji Rynku Japońskiego mógł się pochwalić stopą zwrotu na poziomie 5,8 proc. ING (L) Japonia miał jeszcze lepsze wyniki: 8,7 proc. w styczniu i blisko 11 proc. w kwietniu, co dało mu pierwsze miejsce wśród funduszy zagranicznych akcji.
Skala czwartkowych przecen w Tokio każe postawić pytanie o to, czy fundusze japońskich akcji będą w stanie w całym maju wyjść na plus.
Reklama
– Choć taki spadek robi wrażenie, to ten jeden dzień sprowadził indeks NIKKEI225 zaledwie do poziomu sprzed dwóch tygodni – mówi Paweł Cymcyk z ING TFI. I dodaje, że nawet po takim tąpnięciu japoński rynek jest wciąż w maju na 4,5-proc. plusie, a wzrost od początku roku przekroczył już 40 proc.). W ocenie Cymcyka mieliśmy zatem do czynienia ze zwykłą korektą.
Aby można było mówić o zmianie tendencji japońskich funduszy, które z założenia w 60–70 proc. nastawione są na aktywa z Kraju Kwitnącej Wiśni, spadki na tokijskiej giełdzie musiałyby potrwać dłużej. Tymczasem zdaniem analityków fundamentalnie w Japonii nic się nie zmieniło i nie ma powodów, aby oczekiwać takiego scenariusza. Ich opinię potwierdza zresztą piątkowa sesja na giełdzie w Tokio, podczas której tamtejszy indeks NIKKEI225 wzrósł o blisko 0,9 proc.