Wczoraj wieczorem władze zamknęły publiczne radio i telewizję ERT. Powodem jest kryzys finansowy.

Decyzja oburzyła polityków opozycji, dziennikarzy, ludzi kultury i nauki, ale także media w całej Europie. Grecki dziennikarz Anastasios Karvouniaris, który był gościem Programu Pierwszego Polskiego Radia mówi, że jego rodacy są oburzeni działaniami rządu. "Jest duży gniew ponieważ rząd chce zlikwidować 70 lat historii radia greckiego i 50 lat historii telewizji" - mówi Karvouniaris. Dodaje, że Grecy obawiają, że władze zamierzają później sprywatyzować publicznych nadawców.

Były polski ambasador w Grecji Grzegorz Dziemidowicz tłumaczy, że grecki rząd musiał wypełnić miesięczny limit zwolnień pracowników sektora publicznego. Do 2015 roku musi odejść z pracy lub przejść na emeryturę od 150 do 200 tysięcy osób.

Dziemidowicz wyjaśnia, że limit czerwcowy miał być zrealizowany poprzez sprzedaż rosyjskiemu Gazpromowi dużego koncernu gazowego. Negocjacje jednak zakończyły się fiaskiem, a władze musiały poszukać zwolnień gdzie indziej.

Reklama

Zaskakująca decyzja o zamknięciu mediów publicznych pozbawiła pracy 2700 osób. Grecka telewizja wciąż jednak nadaje w internecie. Na portalu YouTube pojawił się wyprodukowany przez dziennikarzy teledysk. W nagraniu mówią o misji, jaką ma publiczna telewizja, i nawołują, aby Grecy przeciwstawili się decyzji o jej zamknięciu.

Radio i telewizja ERT, które zaczęły nadawanie w 1938 roku, były finansowane z publicznego podatku, płaconego w ramach rachunków za prąd. Grecki rząd tłumaczy, że za jakiś czas chce wznowić działalność publicznych mediów, ale ze znacznie mniejszą liczbą personelu.