Wygląda na to, że rozbieżność między zestawami danych jest na dobrym kursie, gdyż z oficjalnych statystyk People's Bank of China (PBoC) wynika nieco lepszy obraz. Zgodnie z oczekiwaniami dzielnie znoszą to waluty towarowe, a dolar australijski znowu walczy. Ciekawe natomiast jest to, że złoto odnotowało niezły zwrot, ale i tak przypuszczam, że wszystko to jest tak naprawdę względne; mimo wszystko jest to rozsądne odbicie od niedawnych minimów. Właściwie dzisiejszego ranka cały kompleks metali wygląda nieco lepiej.

Opublikowane dziś rano odczyty indeksu PMI dla Europy miały charakter mieszany, ale jeśli już, to były one może nieco lepsze od ogólnych oczekiwań na rynku, podobnie jak stopa bezrobocia w strefie euro, która okazała się o 0,2 proc. lepsza niż mediana oczekiwań. Jak

na razie wygląda na to, że rynek przeszedł w stan oczekiwania i nie jest do końca jasne, czy to początek handlu wakacyjnego, czy autentyczne niezdecydowanie. W tym tygodniu czeka nas wiele wydarzeń i najprawdopodobniej nikt nie spieszy się z zajęciem zbyt dużych pozycji przed kluczowymi wydarzeniami związanymi z ryzykiem. Zatłoczona agenda obejmuje Europejski Bank Centralny (EBC), Bank of England (BoE), Reserve Bank of Australia (RBA), zatrudnienie w sektorze pozarolniczym i wskaźniki PMI dla usług. Ponadto w czwartek Amerykanie świętują swoją niepodległość (ktoś może potrzebuje przypomnieć administracji Obamy, o co tak naprawdę chodzi w tym święcie...)



Jeśli chodzi o to, czego możemy się spodziewać w tym tygodniu ze strony najważniejszych banków centralnych, to więcej napiszę o tym jutro, ale krótko mówiąc nie będzie większych zmian, nawet retorycznych, a z pewnością nic jawnie nowego nie przyjdzie z BoE,

gdyż to pierwszy tydzień tego nowego gościa na fotelu prezesa.

Co do par walutowych, to (znowu) wielu było rozczarowanych (i w pewnym stopniu wylądowało na bocznym torze), gdyż w zeszłym tygodniu EUR/USD nie zamknął notowań poniżej tego poziomu 1,2970. Moim zdaniem nie jest to istotne potwierdzenie niczego szczególnego i z pewnością nie uznawałbym tego za sygnał zapowiadający wzrosty. Przynajmniej na dzień dzisiejszy granicą dla wzrostów pozostaną niezłe oferty sprzedaży w okolicach 1,3080 i 1,3100/10, ale na tych poziomach i w ich okolicach znajdują się jeszcze stare zlecenia stop, które także mogą zostać uruchomione. Nie słyszę nic o żadnych godnych uwagi ofertach kupna, ale oczywiste poziomy 1,3000 i 1,2970 nadal są aktualne.

Jeśli chodzi o GBP/USD, pomimo opublikowanych dziś rano lepszych danych para ta mało zrobiła, by rzeczywiście uciec ku górze. Zlecenia stop widziano i zlikwidowano w okolicach 1,5230 (odczyty przyłapały rynek na krótkich pozycjach), ale jak na razie oferty sprzedaży

na 1,5250 utrzymały ten kurs w ryzach. Więcej godnych uwagi/większych ofert sprzedaży widać/słychać w okolicach 1,5280, a tuż powyżej tego poziomu mamy niewielkie zlecenia stop. Ku dołowi nie słyszę zbyt wiele, jeśli chodzi o kupujących, chociaż poniżej poziomu 1,5200 jest trochę ofert kupna związanych z realizacją zysków (zakładając, że nie zostały jeszcze wykonane).

Reklama

USD/JPY jak na razie nadal chce się piąć ku górze, ale naprawdę sądzę, że będzie to krótkotrwałe i w tym tygodniu para ta dokona “w tył zwrot” ku dołowi. Poniżej/wokół poziomu piwotu na 98,30 znowu zgromadziły się zlecenia stop sporych rozmiarów, a kilka kiepskich odczytów w czwartek (PMI) lub jeszcze gorzej – słabe dane o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym, publikowane w piątek – spowodują, że kurs ześlizgnie się w dół jak gorący nóż przez masło. Aby to odpowiednio rozegrać, mam długą pozycję

na jednomiesięcznej opcji jednodotykowej z barierą, która jak na razie wydaje się co prawda odległa (95,50), ale jeśli ruch będzie odpowiednio szybki, będę realizować zyski, gdy cena spot dojdzie w okolice 97,00. Biorąc pod uwagę powolny jak do tej pory początek tygodnia, to by było na tyle dzisiaj, więc jak zawsze – kaski włóż i powodzenia.