Wszystkie te informacje pojawiły się w nocy, a dziś na spekulantów czeka więcej tego samego. Dzisiejszy harmonogram publikacji danych przewiduje niewiele, a wszystkie oczy i próby zajmowania pozycji kierują się na protokół z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku oraz wystąpienie jego prezesa, Bena Bernankego, na temat stanu gospodarki.

Większość nie spodziewa się niczego nowego po protokole FOMC, ani nawet po wystąpieniu Bernankego, biorąc pod uwagę, że ostatnie posiedzenie Rezerwy Federalnej było tak niedawno, a komunikat po nim był tak głośny i wyraźny, nie wspominając o lepszych danych o zatrudnieniu opublikowanych w zeszłym tygodniu, itp. Już samo to oznacza problemy. Gdy „nową normalnością” jest to, że strofowaniem zmusza się nas do wiary w informacje na temat przyszłej polityki pieniężnej oraz w bełkot bankierów centralnych, rynkowi bardzo grozi teraz nadmierne samozadowolenie i po prostu nieco zbyt mocne zachwycenie się długimi pozycjami/grą na hossę w dolarze amerykańskim. Jedno kaszlnięcie, skinienie, źle wypowiedziane słowo ze strony Bernankego dziś wieczorem i wszystkie pozycje powędrują za okno. Skoro mówi on o stanie gospodarki i tak dalej, może będzie chciał też wspomnieć o rynku mieszkaniowym. Nie sądzę, by ten rynek osiągnął już swoje dno, a teraz musi się zmagać z implikowanym oprocentowaniem kredytów hipotecznych, które wynosi ponad 4% - dzięki gadaninie o ograniczaniu luzowania ilościowego. Więc ci, którzy zastanawiają się nad kupnem/refinansowaniem, cóż, może nie są aż tak bardzo chętni...

Jak już wcześniej wspominałem, chociaż nie można zaprzeczyć, że ogólnie rzecz biorąc rynek nadal gra na wzrosty w dolarze amerykańskim, moja osobista powściągliwość wobec dołączenia do tłumu jego wielbicieli pozostaje niewzruszona. Nie sposób nie zwrócić uwagi na ucieczkę do drzwi wyjściowych, którą widzieliśmy w ostatnich tygodniach, gdy wielka moda na Abenomikę, którą obstawiał cały rynek, wywróciła się do góry brzuchem. Tak czy inaczej sądzę, że rozumiecie, o co chodzi, macie swoją opinię oraz przesłanki, które ją uzasadniają; ale przede wszystkim bądźcie odpowiednio szybcy i zwinni, by się dostosować, gdy się pomylicie.

Nie spodziewamy się zbyt wiele, jeśli chodzi o zachowanie cen, gdyż rynek będzie po prostu próbował przygotować się na dzisiejszy wieczór. Jednak w czasie sesji porannej faktycznie na rynek trafiło duże zlecenie sprzedaży USD/JPY, a zlecenia stop zostały odpowiednio wyczyszczone. Pierwsza partia znajdowała się na 100,20, kolejna poniżej poziomu 100, i wtedy wreszcie na rynek powrócili jacyś kupujący. W okolicach 99,80 nadal aktywne

są jakieś oferty kupna, jednak tuż poniżej mówi się o większych zleceniach stop. Samozadowolenie.

Reklama

Dziś rano dolara amerykańskiego sprzedawano wszędzie i chociaż niektórzy sądzą, że to pies machał ogonem, miało to więcej wspólnego z zajmowaniem pozycji przed dzisiejszym wieczorem, niż z czymkolwiek innym. W EUR/USD zlecenia stop nadal znajdują się powyżej 1,2850, dobre oferty sprzedaży widać w okolicach 1,2900, a więcej zleceń stop znajduje się powyżej 1,2930. We wspólnej walucie nie krzyczy się o ofertach kupna, jednak z zachowania cen wynika, że tam są.

Dziś rano GBP/USD nadal był nieco poobijany, ale tkwi między bankiem centralnym próbującym przekazać nowy komunikat, a poprawą bazowych danych fundamentalnych w najbliższych miesiącach. Jeden kiepski odczyt (z wczoraj) nie jest dla mnie punktem zwrotnym. Pomimo tej niewielkiej zwyżki dziś rano na fali wyprzedaży w dolarze amerykańskim zlecenia stop powyżej 1,4950 pozostały nietknięte i nadal są gotowe

do zbiorów.

Jeśli chodzi o posiedzenie Bank of Japan dziś wieczorem, nie spodziewajcie się tam żadnych zmian. Jednak jeśli wylałaby się jakaś retoryka, w najlepszym razie będzie ona miała pozytywny wpływ na jena, a zatem negatywny na kurs USD/JPY. Uważajcie na lukę, kiedy

i jeśli...

Na dzisiejszy wieczór kaski włóż i powodzenia, moi drodzy.