Wystarczył jednak do wyczyszczenia co bardziej zadowolonych z siebie długich pozycji w USD, w miarę dążenia do inwestycji w letnich przedziałach. Co więcej, wydaje mi się, że dolar jest po prostu wyprzedawany (a w efekcie pary EUR/USD, GBP/USD i inne umacniają się) przed sztormem doskonałym zdarzeń związanych z ryzykiem w przyszłym tygodniu. Skoro posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, Bank of England, Europejskiego Banku Centralnego i publikacja danych dotyczących zatrudnienia w sektorze pozarolniczym będą miały miejsce w przyszłym tygodniu, najlepszym wyjściem jest wywindowanie cen tak, by można było wyprzedawać w przyszłym tygodniu. Kupuj nisko, sprzedawaj wysoko? Moim zdaniem właśnie na tym to polega.

Czekamy na 1,3350/80 w parze EUR/USD, 1,5550 w parze GBP/USD (lub w tych okolicach), 0,9330/50 w parze AUD/USD i z dużym prawdopodobieństwem 97,50/00 w parze USD/JPY, jeżeli ta męka jeszcze potrwa. Po osiągnięciu tych poziomów należy jednak oczekiwać odwrócenia, i to z dużym prawdopodobieństwem dość nieprzyjemnego, ponieważ różne banki centralne prześcigają się w mieszanych metaforach, a rynek detaliczny tkwi w nieoczekiwanej pułapce niekorzystnych długich pozycji. Ta sytuacja to raczej pies machający ogonem, niż ogon machający psem.

Dane z dzisiejszego popołudnia są nieliczne (w istocie niemal nieistniejące), a zatem zdecydowanie nie powinny wpłynąć w istotny sposób na ruchy cenowe. To spokojny dzień, a prawdę mówiąc, gdyby nie wczorajszy artykuł, byłby jeszcze spokojniejszy. Nie ma potrzeby marnować sobie weekendu tanim piątkowym zakładem, a zatem, jak zwykle, kaski włóż i powodzenia.