Podczas orędzia z do narodu Barack Obama mówił, że Stany Zjednoczone nie pełnią roli policjanta na arenie międzynarodowej, ale jeżeli niewiele ryzykując mogą uratować dzieci przed śmiercią od broni chemicznej, to należy to zrobić.

Prezydent USA ostro potępił atak bronią chemiczną w Syrii. Barack Obama jednak poprosił Kongres o przełożenie głosowania w sprawie interwencji amerykańskiej w tym kraju. Ma to związek z rosyjską propozycją zaangażowania się w dyplomatyczne rozwiązanie sprawy.
Barack Obama ponadto zaapelował do narodu amerykańskiego o poparcie operacji w Syrii. Prezydent przekonywał swoje społeczeństwo, że ewentualna interwencja w Syrii będzie krótka i punktowa, wykonana z chirurgiczną precyzją. Podkreślił, że w operacji nie brałyby udziału wojska lądowe.

>>> Czytaj także: Wojnę syryjską wygrała Rosja

Barack Obama powtórzył, że to reżim Baszara al-Asada jest winny użycia broni chemicznej. Podkreślił, że w interesie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych jest ukaranie syryjskiego reżimu za zastosowanie jej. Zwrócił uwagę, że nikt poza USA nie jest w stanie wysłać Baszarowi al-Asadowi dostatecznie wyraźnego sygnału. Barack Obama przekonywał, że Syria jest także dużym zagrożeniem dla państw z nią sąsiadujących.

Barack Obama powiedział też, że jest za wcześnie, aby ocenić czy sprawę Syrii da się rozwiązać dyplomatycznie. Zadeklarował jednak, że sprawdzi czy jest to możliwe. Odniósł się w ten sposób do pomysłu Rosji, aby Syria oddała swoją broń chemiczną, dzięki czemu miałaby uniknąć amerykańskiej interwencji zbrojnej. Barack Obama mówił także, że będzie pracował z Francją, Wielką Brytanią, Chinami, Rosją i ONZ nad opracowaniem rezolucji, która wymusi na prezydencie Syrii oddanie broni chemicznej. Dodał, że czasami uchwały lub oświadczenia o potępieniu nie wystarczają.

Reklama

>>> Czytaj również: "Die Welt": Sikorski autorem planu dla Syrii

Szef rosyjskiej dyplomacji zaproponował przedwczoraj swojemu syryjskiemu odpowiednikowi, aby Syria przekazała broń chemiczną pod nadzór międzynarodowy. Siergiej Ławrow przekonywał, że może to pomóc w uniknięciu amerykańskiej interwencji w tym kraju. Tak sugerował wcześniej sekretarz stanu USA John Kerry. Premier Syrii Wael al-Halki poinformował, że jego rząd popiera inicjatywę rosyjskiej dyplomacji.

Bezpośrednią przyczyną amerykańskiej interwencji w Syrii byłoby użycie broni chemicznej pod Damaszkiem 21 sierpnia, gdzie miało zginąć ponad 1400 osób. Według Waszyngtonu, za atak odpowiedzialny jest reżim Baszara al-Asada. Ten zaprzecza, jakoby użył broni chemicznej przeciwko swoim obywatelom.

W Syrii od ponad 2 lat trwa wojna domowa. ONZ szacuje, że zginęło w niej ponad 110 tysięcy osób. Mówi się też o ponad 2 milionach uchodźców.