Prokuratorzy sprawdzą, czy zarząd Kompanii Węglowej (KW) nie działał na szkodę spółki, podpisując kontrakt z PGE, największym producentem energii elektrycznej w Polsce, na dostawy węgla dla dwóch planowanych bloków energetycznych w Elektrowni Opole. Umowa może mieć wartość nawet 22 mld zł.

Śledztwo to efekt doniesienia złożonego przez Wojciecha Kotlarka, do niedawna wiceprezesa ds. sprzedaży i marketingu KW. Menedżer, który był wcześniej między innymi członkiem zarządu Orlenu, uważa, że kontrakt z PGE nie jest dla spółki korzystny. Do jego zawarcia doszło, kiedy Kotlarek przebywał na urlopie. Po stronie Kompanii pod umową podpisali się prezes Joanna Strzelec-Łobodzińska i wiceprezes Krzysztof Brejdak. Sprawę 12 września opisał DGP. Dzień później Joanna Strzelec-Łobodzińska zrezygnowała ze stanowiska, a kilka dni później rada nadzorcza zdymisjonowała Kotlarka.

Marian Turek, przewodniczący rady, zastrzega, żeby odwołania Kotlarka nie wiązać ze złożeniem doniesienia. – Dymisja wynikała z negatywnej oceny pracy Wojciecha Kotlarka. Nie pozostawił nam wyboru – tłumaczy Turek i przywołuje fatalną kondycję finansową koncernu (341 mln zł straty po ośmiu miesiącach) i aż 6 mln ton niesprzedanego węgla. – Do kwestii opłacalności kontraktu z PGE z żaden sposób nie chcę się odnosić. Na razie analiza formalno-prawna nie budzi naszych wątpliwości. Zamierzamy jednak nad tą umową się pochylić i zbadać, czy jest korzystna dla Kompanii – dodaje szef nadzoru.

W katowickiej prokuraturze okręgowej przesłuchano już Wojciecha Kotlarka. – Uznano, że są podstawy do wszczęcia śledztwa w sprawie podejrzenia niegospodarności w Kompani Węglowej – informuje Marta Zawada-Dybek, rzecznik prokuratury w Katowicach. Decyzja o postawieniu zarzutów konkretnym osobom lub umorzeniu śledztwa zapadnie w ciągu dwóch, trzech najbliższych miesięcy.

Reklama

Podpisana w połowie sierpnia umowa ma wartość od 16 do 22 mld zł. Po raz pierwszy Kompania zgodziła się w niej na ustalanie cen węgla w oparciu o parametry rynkowe, m.in. hurtowe stawki za energię. Takie rozwiązanie jest korzystne dla PGE, bo zabezpiecza koszt paliwa na przewidywalnym poziomie. Jednak zdaniem naszych rozmówców znających kulisy sprawy w umowie nie została zachowana równowaga pomiędzy partnerami, a to może doprowadzić Kompanię do strat z powodu sprzedaży węgla poniżej kosztów produkcji.

"Obie strony twierdzą, że umowa została zawarta na warunkach rynkowych. Nieoficjalnie przedstawiciele firm przyznają, że kontrakt szykowany był w dużym pośpiechu. Powód – ogromna presja polityczna. Jak najszybszego rozpoczęcia inwestycji PGE oczekuje bowiem premier Donald Tusk. Tymczasem koncern gotowy był z niej w ogóle zrezygnować, oceniając, że przedsięwzięcie może się okazać nieopłacalne. Wrócił do projektu, po tym jak w projekt zaangażowała się KW, a jej zadaniem było urentownienie budowy.

>>> Polecamy: Elektrownia Opole: PGE i Kompania Węglowa podpisały list intencyjny