Wcześniej zawiesiły uczestnictwo w tej komisji. Protestowano przeciwko brakowi dialogu społecznego i realizacji przez rząd postulatów związkowych. Mimo że akcja przeprowadzona była nad wyraz sprawnie i stosunkowo kulturalnie, bez podpalonych opon rzucanych w urząd premiera i kamieni w policjantów, nie zyskała szerszego uznania w oczach opinii publicznej. Według CBOS 52 proc. pracowników nienależących do związków uznało, że związki nie reprezentują ich interesów, a 47 proc., że protesty były wyrazem politycznych interesów liderów.

I tak jak trudno podzielić częstokroć merytoryczne postulaty związkowców (kompromis jest jednak możliwy), tak zdecydowanie należy poprzeć zarzut braku dialogu społecznego. W istocie – nie ma go.

Historia dialogu

Pierwszy ważny w III RP akt takiego dialogu, „Pakt o przedsiębiorstwie”, podpisano w lutym 1993 r. z „Solidarnością”, OPZZ oraz grupą siedmiu mniejszych central. Związki kładły nacisk na interesy pracowników prywatyzowanych przedsiębiorstw, na darmowe udziały, które miały trafić do ich rąk, a także na ułatwienie tworzenia spółek pracowniczych leasingujących majątek przedsiębiorstw.

Reklama

Wśród postanowień paktu o przedsiębiorstwie znalazł się także zapis o powołaniu trójstronnej komisji. Podpisanie paktu nie pociągnęło za sobą szybkich przemian. Nacisk jego sygnatariuszy – „Solidarności” i OPZZ – doprowadził wkrótce do uchwalenia wotum nieufności wobec rządu. Ważną rolę odegrały prace nad dialogiem społecznym oraz „Paktem dla pracy i rozwoju”, zainicjowane przez wicepremiera Jerzego Hausera. Wprawdzie nie udało się zawrzeć paktu na zamierzoną skalę, jednak wzmocnione zostały negocjacje między społecznymi uczestnikami komisji, autentyczny dialog zwieńczony dwoma kolejnymi porozumieniami między związkami zawodowymi (z jednej strony występowało OPZZ i, w pewnym zakresie, Forum Związków Zawodowych, a z drugiej wszystkie cztery organizacje pracodawców).

Po dymisji wicepremiera Hausera próbę nawiązania dialogu prowadzącego do umowy społecznej podjął BCC, który 24 lutego 2006 r. w Kazimierzu Dolnym przedstawił działania rozwijające dialog społeczny i obywatelski, także z uwzględnieniem telewizji publicznej. Z koncepcją zapoznali się prezydent Lech Kaczyński oraz premierzy Kazimierz Marcinkiewicz, a później Jarosław Kaczyński. Trójstronna komisja powołała zespoły tematyczne do pracy nad umową społeczną. Odbyły się dwa spotkania prezydium trójstronnej komisji w Kancelarii Prezydenta, jedno z premierem Marcinkiewiczem oraz dwa z premierem Jarosławem Kaczyńskim. 10 października 2006 r., również z inicjatywy BCC, odbyło się spotkanie prezydium trójstronnej komisji z przywódcami 5 partii politycznych zasiadających wówczas w Sejmie.

Nieobecny był jedynie Donald Tusk. Wobec groźby nadciągających protestów społecznych wszyscy uczestnicy zgodzili się, że potrzebne jest zintensyfikowanie prac nad dialogiem i umową społeczną. Powiadomieni zostali prezydent RP oraz w trakcie bezpośredniego spotkania prymas Polski Józef Glemp. Dalszego ciągu inicjatywy w związku ze śmiercią prezydenta Kaczyńskiego nie było. Na dwa dni przed zaprzysiężeniem rządu PO–PSL w 2007 r., w nawiązaniu do deklaracji wznowienia dialogu społecznego przez desygnowanych na stanowiska premiera i wicepremiera Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka, zarząd BCC – kanclerze 25 lóż regionalnych z całej Polski – wystosował merytoryczne propozycje dotyczące zakresu tematycznego przyszłego dialogu i umowy społecznej, trybu jej negocjacji i koncepcji przebudowy formuły trójstronnej komisji.

Dodatkowo z projektem został zapoznany 8 lutego 2008 r. doradca premiera, Michał Boni. Również Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych proponowało podjęcie dyskusji nad propozycjami zmian w systemie dialogu społecznego. Propozycje nie zostały podjęte. Dlaczego? Składają się na to przyczyny natury mentalnościowej, instytucjonalnej i politycznej.

Negocjujmy profesjonalnie

My, Polacy, nie potrafimy na ogół w sposób cywilizowany rozmawiać ze sobą, a szczególnie na zebraniach, tak by się zrozumieć i porozumieć. Nie słuchamy tego, co mówi inny, przerywamy, zaprzeczamy sobie od początku wymiany opinii, podkreślamy wyłącznie swoje racje, odbieramy jako osobisty przytyk argumenty, które nam się nie podobają, rozpoczynamy rozmowę z kimś innym, nie czekając na dokończenie pierwszej dyskusji, zadajemy pytania i nie czekamy na odpowiedź, wychodzimy na papierosa lub nałogowo dzwonimy z komórki podczas zebrania. Mało też wiemy o mechanizmie negocjacji. Partnerzy społeczni nie są w tym przedmiocie profesjonalnie przeszkoleni. Trójstronna Komisja ds. Społeczno- -Gospodarczych nie może funkcjonować jako przybudówka jednego z ministerstw (obecnie w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej). Musi być niezależną instytucją na wzór biura rzecznika praw obywatelskich, z profesjonalnym sekretariatem i budżetem zasilanym przez Sejm, czyli z podatków wszystkich obywateli.

Musi być instytucją, w której rząd, pracodawcy i związkowcy będą autentycznymi partnerami społecznymi, nie tylko z nazwy. A przewodniczący nie będzie nominowany spośród ministrów, lecz wybierany przez partnerów społecznych. Etapem przejściowym powinno być uniezależnienie komisji od kalendarza pracy rządu, co dezorganizuje jej prace. A także skierowanie do niej reprezentanta rządu w randze decyzyjnego wicepremiera, odpowiedzialnego wyłącznie za dialog społeczny, koordynującego w tym względzie działania ministrów, sekretarzy stanu i wojewodów jako przewodniczących wojewódzkich komisji dialogu społecznego. Aby komisja spełniała swoją rolę, rząd powinien mieć ustawowy obowiązek organizowania „instytucji wysłuchań” dla trójstronnej komisji, wojewódzkich komisji dialogu społecznego i organizacji pozarządowych. Należy stworzyć ustawowe prawo zwoływania ogólnopolskich konferencji (tematycznych, branżowych i regionalnych) czy wysłuchań publicznych przez trójstronną komisję dla organizacji pozarządowych, niezasiadających w komisji.

Istniejące tzw. trójstronne zespoły branżowe stanowią ważną i jednocześnie specyficzną formę dialogu społecznego. Te zespoły powinny być włączone w struktury trójstronnej komisji. Mechanizm negocjacji, ujmując rzecz najbardziej lapidarnie, powinien się składać z dwóch etapów. W pierwszym „negocjatorzy” muszą zgodzić się na listę tematów, które chcą rozpatrywać. To nie jest trudne, można to zrobić bezpośrednio, wymieniając propozycje organizacji pracodawców, związków zawodowych i rządu na gruncie prezydium komisji trójstronnej. Trudniejsze jest (w drugim etapie) uzgodnienie wspólnego stanowiska na określony temat między organizacjami, np. pracodawców. W komisji są cztery. Tu potrzebny jest moderator dyskusji, osoba niezależna, najlepiej profesjonalny negocjator, których w Polsce niestety brakuje (nie oznacza to jednak, że nie można ich znaleźć). W ten sam sposób swoje stanowisko budują związkowcy i rząd. Okazuje się bowiem, że różne ministerstwa zajmujące się tą samą problematyką, np. promocją gospodarki za granicą (Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Spraw Zagranicznych), mają rozbieżne interesy i poglądy. W etapie pierwszym, wykorzystując niezależnego moderatora, należy ustalić wspólnie zasady i kryteria oceny tematów, które będą negocjowane.

Chodzi o to, by każda ze stron, np. związkowa, mogła dokładnie uświadomić sobie i swoim partnerom – rządowi i pracodawcom – jakie naprawdę problemy chce rozwiązywać oraz według jakich kryteriów będą wybierane rozwiązania końcowe. Nadto trzeba określić zasady techniczne, tj. w jakiej formie negocjujące strony prowadzą konsultacje z ekspertami, jak często i na czyj wniosek zarządza się przerwy, kiedy można odejść od stołu, jaki jest maksymalny czas zabierania głosu itp. W drugim etapie negocjacji każda ze stron: rządowa, pracodawcza, związkowa, musi wyznaczyć swojego przedstawiciela, negocjatora, a rozmowami kieruje niezależny moderator. Trudne na początku, ale efektywne na dłużej. Osobnym zagadnieniem są reprezentatywność stron zasiadających w trójstronnej komisji oraz kryteria i sposób jej mierzenia. Sprawa wiąże się nie tylko z tytułem do zawierania umów społecznych. Liczebność organizacji pracodawców czy stopień uzwiązkowienia pracowników w Polsce są niskie i nie reprezentują ogółu.

Dziś należy je traktować raczej jako zaczyn dialogu. Dlatego kryteria reprezentatywności w kształcie ujętym obecnie obowiązującą ustawą o trójstronnej komisji i wojewódzkich komisjach dialogu społecznego należy pozostawić do czasu, aż w praktyce prowadzenia dialogu nie wyłonią się bardziej reprezentatywne kryteria. Jednoznacznego uregulowania domaga się sposób liczenia i potwierdzania przynależności podmiotów do organizacji reprezentatywnej. Próbowano wyeliminować podwójne członkostwo za pomocą zapisu ustawowego, ale nie jest on wyczerpujący.

Do niego dochodzi problem martwych dusz (odnoszący się do osób fizycznych i całych organizacji). Dla samej weryfikacji organizacja reprezentatywna musi przedstawić aktualne listy członków, datowane na rok weryfikacji z indywidualnymi potwierdzeniami członkostwa w danej organizacji, podpisanymi w przypadku organizacji pracodawców przez zarząd każdej firmy, datowane również na rok weryfikacji. Doprecyzowania wymagają zakres i podmiot dialogu społecznego na poziomie regionalnym (WKDS). Punktem wyjścia powinny być identyfikacja zagrożeń i szans stojących przed daną społecznością (w pierwszej kolejności odnoszących się do regionalnej polityki rynku pracy i polityki gospodarczej), udział w konstruowaniu planów rozwoju regionalnego i monitorowanie ich realizacji, pozyskiwanie funduszy europejskich oraz współpraca z trójstronną komisją. Podmiotem dialogu społecznego na szczeblu wojewódzkim powinny być reprezentatywne związki zawodowe, organizacje pracodawców, wojewoda oraz przedstawiciele samorządu regionalnego.

Niezbędne przy tym są seminaria i szkolenia, organizowane z przeznaczonych na ten cel pieniędzy, będących w dyspozycji trójstronnej komisji lub organizacji – partnerów społecznych. Dialog można wzmocnić rotacyjnym powierzeniem przewodnictwa komisji wojewódzkiej czy trójstronnej na określony czas (np. pół roku, rok) poszczególnym partnerom społecznym. Należy rozpatrzyć przeniesienie dzisiejszych WKDS z poziomu wojewody do poziomu marszałka województwa. Dysponuje on w skali regionu lepszymi uprawnieniami w realizowaniu zadań publicznych i większymi funduszami niż wojewoda. Musi zostać powołany Zespół Trójstronnej Komisji ds. Współpracy z WKDS. Należy przyznać prawo inicjatywy ustawodawczej WKDS oraz wprowadzenia ustawowego obowiązku konsultowania z nimi aktów prawnych wydawanych przez regionalne organy rządowe i samorządowe.

Koniec zaniechań

Dziś Polskę znowu dotykają stagnacja gospodarcza, wysokie bezrobocie. Zaostrzają się problemy związane ze strukturalnym dostosowywaniem gospodarki do wymogów międzynarodowej konkurencji, problemy związane z następstwami restrukturyzacji kluczowych branż i dużych przedsiębiorstw.

Rząd nie przeprowadza konsekwentnie i skutecznie niezbędnych zmian systemowych i strukturalnych w gospodarce, nie stwarza warunków rozwoju przedsiębiorczości. Zaniechania prowadzą do spiętrzania się trudności. W rezultacie radykalizują się nastroje i postawy społeczne, rosną grupowy egoizm i poparcie dla ugrupowań radykalno-populistycznych, kwestionujących demokratyczny porządek i wynikające z niego procedury oraz rynkowy model gospodarki. Potrzebna jest umowa społeczna „Pakt antykryzysowy”, zorientowana na przezwyciężenie zastoju gospodarczego, pobudzenie społecznej i obywatelskiej aktywności, a tym samym powstrzymanie groźby destabilizacji, nie tylko gospodarczej. Przedmiotem porozumienia społecznego „Pakt antykryzysowy” byłoby poszukiwanie i uzgodnienie rozwiązań, które przyczynią się do pobudzenia przedsiębiorczości, wzrostu gospodarczego i wzrostu zatrudnienia, dzięki czemu polska gospodarka może sprostać wymogom międzynarodowej konkurencji. W pierwszej kolejności należy powołać zespoły ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych, funduszy strukturalnych UE, polityki gospodarczej i rynku pracy, prawa pracy i układów zbiorowych oraz ubezpieczeń społecznych.

Problem polityczny polega na tym, że rząd niechętnie rozmawia w trójstronnej komisji. Jego przedstawiciele rzadko, a jeśli już, to bez stosownych pełnomocnictw, pojawiają się na jej posiedzeniach i zebraniach zespołów problemowych, choć mają ustawowy obowiązek uczestnictwa w nich. Symulują konsultacje, które nie znajdują odzwierciedlenia w praktyce. Uczciwiej swoją nieobecność w komisji uzasadniał premier Jarosław Kaczyński, który niewiarę w powodzenie umowy społecznej dobitnie wyraził w rozmowie z sześcioma liderami komisji trójstronnej: „Do tej pory komisji nie udało się dogadać w najważniejszych sprawach, dochodzenie do porozumień jest długie, politycznie niezbyt przydatne, negocjacje to groźba nacisków lobbingowych na rząd, które przedłużą proces szybkich zmian i budowę nie tyle IV Rzeczpospolitej, co nowej Polski”. Wydaje się, że obecny rząd ma jak na razie nastawienie bardzo podobne. Jeżeli tego nie zmienimy, to dialogu społecznego i państwa obywatelskiego nie będzie.