Które kraje w Europie Środkowo-Wschodniej mają najlepsze perspektywy z punktu widzenia takiego inwestora, jakim jest Raiffeisen Bank International?
Na to pytanie odpowiedzieliśmy niedawno w ramach modyfikacji naszej strategii. Zdecydowaliśmy się na położenie nacisku na rozwój w kilku krajach, gdzie rynki są największe, a jednocześnie ubankowienie jest mniejsze niż w Europie Zachodniej i w związku z tym oferują największy potencjał wzrostu. Są to Rosja, Polska, Czechy, Słowacja i Rumunia.
Ale jesteście w kilkunastu krajach regionu. Co z pozostałymi?
Wystarczy nam utrzymanie dotychczasowej pozycji. W niektórych krajach będziemy ograniczać zaangażowanie. Dotyczy to np. Węgier i Słowenii.
Reklama
Możliwa jest np. sprzedaż banku na Węgrzech?
Obecnie takich planów nie ma.
W połowie września Raiffeisen zapowiedział, że tegoroczne rezerwy na złe kredyty mogą być większe ze względu na problemy z portfelem korporacyjnym w Europie Środkowo-Wschodniej. Czy te problemy dotyczą również Polski?
Nie.
W Polsce w ubiegłym roku przejęliście od greckiego Eurobanku Polbank i połączyliście z Raiffeisen Bank Polska. Kiedy ta połączona instytucja osiągnie taki poziom rentowności, efektywności, jak Raiffeisen sprzed fuzji? W 2011 r. zwrot z kapitału wynosił jeszcze kilkanaście procent. Teraz to jest skromne kilka procent.
Zacznę od tego, że jestem bardzo zadowolony z tego ruchu. Dzięki przejęciu Polbanku znaleźliśmy się wśród największych instytucji polskiego sektora finansowego. Gramy więc teraz w zupełnie innej lidze niż dotychczas. W dodatku Polbank jako instytucja nastawiona na klienta masowego stanowił doskonałe uzupełnienie naszej dotychczasowej działalności, co było ważne m.in. ze względu na nowe regulacje bankowe. Jeśli chodzi o finansowe efekty fuzji, to trzeba na nie poczekać do zakończenia całego procesu. Z prawnego punktu widzenia jest ona zamknięta, ale cały czas trwa wewnętrzna integracja organizacji i przygotowania do połączenia głównych systemów informatycznych, co ma nastąpić w I kw. 2014 r. Oczywiście pracujemy nad synergiami przychodowymi, korzystając z możliwości zwiększania sprzedaży krzyżowej nowym klientom. Z drugiej jednak strony bardzo mocno przyglądamy się kosztom. Trwa proces ograniczania zatrudnienia – tak jak zapowiadaliśmy, planujemy do końca 2015 r. zmniejszyć jego poziom o 800 osób. Zamknęliśmy też placówki, które znajdowały się zbyt blisko siebie lub były zlokalizowane w nieciekawych punktach. Teraz mamy 350 oddziałów i jest to odpowiednia liczba. Rzecz jasna, działania oszczędnościowe nie dotyczą jedynie Polski. W sumie w całej grupie chcemy uzyskać oszczędności na kwotę 400–450 mln euro w ciągu trzech lat dzięki różnym działaniom.
Zgodnie z waszym zobowiązaniem wobec Komisji Nadzoru Finansowego do połowy 2016 r. akcje polskiego Raiffeisena mają zadebiutować na warszawskiej giełdzie. Jak z tej perspektywy ocenia pan rządowe plany zmierzające do ograniczenia działalności funduszy emerytalnych?
To ograniczenie jest istotnym czynnikiem ryzyka i nie jest dobrym rozwiązaniem dla całego polskiego rynku kapitałowego. Ale do ostatecznego terminu naszego IPO jest jeszcze dużo czasu. Zwracam też uwagę, że na giełdzie w Warszawie inwestują nie tylko polskie fundusze emerytalne. Aktywni są też inwestorzy zagraniczni, dlatego spodziewam się dużego zainteresowania naszą przyszłą ofertą na polskiej giełdzie.
Do 2018 r. na GPW mają zadebiutować również akcje Raiffeisen Bank International.
W tej chwili nie prowadzimy żadnych prac związanych ani z jedną, ani z drugą ofertą. Na razie dla RBI ważniejszy jest rozwój biznesu i wzmocnienie kapitałowe – do 2018 r. będziemy musieli zwrócić pomoc rządową otrzymaną w 2008 r.
Jak ocenia pan perspektywy środkowoeuropejskich rynków w najbliższym czasie, biorąc pod uwagę zapowiedzi ograniczenia ilościowego luzowania polityki pieniężnej w USA? Czy grozi nam w związku z tym odpływ kapitału? Z drugiej strony – od pewnego czasu żywe są obawy o ograniczenie dostępu do finansowania w naszym regionie w związku z delewarowaniem, czyli ograniczaniem skali działania przez europejskie banki. Na ile te obawy są uzasadnione?
Jeśli chodzi o politykę pieniężną w USA, to wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że ona będzie musiała być zaostrzona. Chodzi o to, żeby stało się to w taki sposób, by ograniczyć negatywne skutki dla gospodarki. Z drugiej strony urealnienie cen aktywów to będzie krok w kierunku zdrowej gospodarki. Z kolei jeśli chodzi o delewarowanie, to w skali całego regionu nie mieliśmy do czynienia z ograniczaniem finansowania. Na pewno nie dotknęło to Polski, gdzie obserwujemy kilkuprocentowy wzrost wartości kredytów, a wiele banków postrzega ten rynek równie optymistycznie jak my.