Prezydent Aleksander Łukaszenka twierdzi, że do dewaluacji nie dojdzie, ale podobne zapewnienia Białorusini słyszeli przed poprzednimi dewaluacjami w 2009 i 2011 roku. Niepokojący jest też spadek rezerw walutowych we wrześniu o 574 mln dolarów, czyli o ponad 7 procent, duże spadki odnotowano również we wrześniu i w sierpniu. Od 24 czerwca rubel osłabił się wobec złotego o 15,3 proc., a Białorusini masowo wymieniają ruble na dolary i euro.

- Teraz ryzyko dewaluacji jest podwyższone, bo rezerwy się skurczyły do poziomu niższego niż wartość dwumiesięcznego eksportu, a uważa się, że poziomem bezpiecznym to co najmniej wartość eksportu w ciągu trzech miesięcy – ocenia Aliaksandr Papko ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych Białoruś (CASE Białoruś). - Obecnie deficyt handlowy Białorusi wynosi ponad 3 mld dolarów, czyli ok. 5 proc. PKB. W 2011 r. dewaluacja nastąpiła, gdy deficyt handlowy sięgnął prawie 11 proc. – dodaje.

Ewentualna dewaluacja uderzyłaby w polskie przedsiębiorstwa działające na Białorusi lub mające tam partnerów handlowych. Według Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych w 2013 r. wartość eksportu z Polski na Białoruś sięgnie 1,85 mld euro i w kolejnych latach będzie rosła w tempie 15-17 proc. rocznie.

- Rynek białoruski jest nadal nienasycony – zaznacza Aliaksandr Papko. - To, co produkują małe i średnie przedsiębiorstwa w Polsce korzysta z fantastycznego popytu na Białorusi. Warunki dla małych i średnich przedsiębiorstw na Białorusi są takie, że łatwiej i taniej importować niż produkować samemu.

Reklama

Na pytania o ryzyko walutowe wszystkie firmy zgodnie potwierdzały, że istnieje, ale spieszyły dodać, że nie ma powodu do większych obaw. - Z uwagi na zmiany w polityce kursowej wprowadzone w 2010 roku możliwa dewaluacja nie będzie już tak radykalna i nie zagrozi stabilnemu rynkowi budowlanemu – uważa prezes Grupy Atlas Henryk Siodmok. Spółka Taifun, której właścicielem większościowym od 2009 roku jest Grupa Atlas, to największy producent chemii budowlanej na Białorusi. Taifun jest w trakcie kolejnej inwestycji w tym kraju.

Podobne zdanie ma inna duża polska firmaGetin Holding, który działa na tamtejszym rynku pod marką Idea Bank i ma już 109 placówek u naszego wschodniego sąsiada. Getin również uważa, że ryzyko dewaluacji rubla istnieje, ale bank nie spodziewa się powtórzenia scenariusza z 2011 r. - Największą bolączką dla instytucji działających na Białorusi jest niewątpliwie brak płynności, nie tylko w sektorze bankowym, ale również w całej gospodarce – mówi Radosław Boniecki, wiceprezes Getin Holding. - W przypadku banków, przekłada się to m.in. na wzrost kosztów ryzyka kredytowego. Stale monitorujemy i dostosowujemy do sytuacji polityczno-ekonomicznej procedury związane z wyceną ryzyka oraz scoringiem.

Firmy ograniczają ryzyko, wykupując ubezpieczenia w KUKE (Białoruś jest w ostatniej klasie ryzyka według siedmiostopniowej klasyfikacji Korporacji) i uważają to za wystarczające - np. Euro-Locks, producent zamków i zawiasów - albo, tak jak International Paper Kwidzyn, rozliczają się z kontrahentami na Wschodzie tylko w dolarach i euro.

Nowe inwestycje i wzrost eksportu zdają się potwierdzać przekonanie o stabilności białoruskiej sytuacji gospodarczej. Jednak w ciągu trzech pierwszych kwartałów 2013 r. w porównaniu z poprzednim rokiem KUKE odnotowała aż 106-procentowy wzrost wartości ubezpieczanego obrotu realizowanego przez polskich eksporterów na Białorusi, co wskazuje, że przedsiębiorcy są mniej optymistyczni wobec sytuacji na Białorusi niż deklarują. KUKE najwyraźniej również dostrzega problem, bo jest w trakcie wprowadzania zmian warunków ubezpieczenia, które obejmą nową taryfę stawek.

>>> Czytaj również: Białoruś walczy o kredyt z MFW, obiecując gruszki na wierzbie