Brak reform strukturalnych osłabia wzrost gospodarczy, co prowadzi do zapaści finansów publicznych, na które jedyną radą jest polityka zaciskania pasa. Wbrew poglądom wielu ekonomistów to nie polityka oszczędzania, czyli austerity, prowadzi do kryzysu, ale odwrotnie – do kryzysu prowadzi rozrzutność, której konsekwencją jest nieprzyjemna polityka austerity.

Tezę tę postawił już w 2011 roku w The New York Times Tom Friedman. Friedman napisał wówczas, że „nasza gospodarka stoi teraz wobec bardzo ważnego wyboru. Wybierzemy trudne dziesięć lat, albo czeka nas trudne stulecie”. Tezę tę szerzej udokumentował Lorenzo Bini Smaghi, obecnie wykładowca gościnny jednej ze szkół Harvardu, a w okresie 2005-2011 członek zarządu Europejskiego Banku Centralnego.

Na początku listopada na prestiżowych łamach portalu VoxEU ukazał się jego artykuł naukowy pod frapującym tytułem „Zaciskanie pasa i głupota”. Po angielsku (Austerity and Stupidity) brzmi to lepiej, bo słowo austerity jest wieloznaczne i technicznie oznacza wprawdzie oszczędności wprowadzane w okresie trudności gospodarczych, ale „na zapleczu” znaczeniowym znacznie więcej w tym pojęciu rozsądnej zapobiegliwości niż przypisywanego mu bezdusznego cięcia kosztów i wydatków.

Smaghi stawia tezę, że wyrzeczenia nazywane austerity mogą być efektem długo celebrowanej w Europie (strefie euro) głupoty. Nie to jednak ma na myśli, co opowiada np. prof. Paul Krugman. Twierdzi bowiem, że w szczególności głupota ta miałaby wyrażać się w bezbarwności tzw. reform strukturalnych w długim okresie poprzedzającym erupcję kryzysu finansowego ostatnich lat. Państwa Europy Zachodniej utrzymywały mianowicie wysokie poziomy życia i dobrodziejstwa państwa opiekuńczego, choć słaby wzrost gospodarczy nie dawał po temu podstaw.

Reklama

Cały artykuł czytaj na obserwatorfinansowy.pl