Wszyscy zostaną skupieni w bazie Bagram pod Kabulem. Tym samym całkowicie wycofamy się z niebezpiecznej prowincji Ghazni. – Żołnierze będą się zajmowali zadaniami logistycznymi, a cała misja zakończy się do końca 2014 r. – precyzował minister Siemoniak. Wcześniejsze plany przewidywały, że na ostatniej XV zmianie, podobnie jak na tej będącej właśnie w Afganistanie, służyć będzie ok. tysiąca żołnierzy.
Obecnie nasi żołnierze stacjonują głównie w bazie Ghazni i cały czas biorą udział w patrolach i walkach z talibami. Pozostaną tam do końca kwietnia, tak by ewentualnie wspomóc lokalne siły afgańskie w zabezpieczaniu przewidzianych na ten miesiąc wyborów prezydenckich. Przeniesienie ich do znajdującej się ok. 60 km na północ od Kabulu bazy Bagram na pewno zwiększy bezpieczeństwo. – Jest to najlepsze z możliwych rozwiązań. Likwidujemy niebezpieczną bazę Ghazni, przenosimy się do Bagram, którą w rzeczywistości chronią Amerykanie – komentuje w rozmowie z DGP generał Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony. – To, że zostajemy na miejscu, podnosi poziom wiarygodności polskiego kontyngentu, a fakt, że będziemy w Bagram, zmniejsza ryzyko operacyjne – dodaje. Zadaniem żołnierzy w Bagram będzie dopilnowanie wycofania całego sprzętu z Ghazni i wysłanie go do Polski.
Drugą istotną informacją, którą podał wczoraj Siemoniak, jest to, że w dialogu technicznym dotyczącym budowy tarczy antyrakietowej zostało pięciu uczestników. Są to amerykański Raytheon, który produkuje rakiety Patriot, francuski Thales, amerykańsko-włosko-niemieckie konsorcjum MEADS, którego system antyrakietowy jeszcze nie jest w 100 proc. gotowy, rząd Izraela, który ma system o nazwie „Proca Dawida”, oraz konsorcjum Polskiego Holdingu Obronnego i europejskiego koncernu MBDA. Do końca 2022 r. na tarczę antyrakietową Polska ma wydać ponad 26 mld zł.
>>> Po II wojny światowej Berlin niechętnie wysyła żołnierzy na misje zagraniczne. Względy wizerunkowe nie przeszkadzają jednak Niemcom eksportować broni do państw o wątpliwej reputacji.
Reklama