Minister zaznaczył, że dodatkowe wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu uśrednienia dochodu z umów zleceń szacowane są na około 650 milionów złotych.

Według związków zawodowych, oskładkowanie umów śmieciowych, czyli umów cywilnoprawnych - umów zleceń i umów o dzieło oraz oskładkowanie członków Rad Nadzorczych, to krok w dobrym kierunku, ale niewystarczający.

W przekonaniu OPZZ składki powinny być odprowadzane od wszystkich dochodów z pracy i ich pochodnych, takich jak na przykład diety stosowane w samorządach czy w Sejmie. Według Jana Guza składki powinny płacić również te osoby, których zarobki przekraczają 30-to krotność średniego wynagrodzenia.

Pracodawcy uważają natomiast, że rządowe plany powinny być jednym z elementów pakietu działań, prowadzących do likwidacji przywilejów emerytalnych. Jak podkreśla Grażyna Spytek-Bandurska z Konfederacji Lewiatan, także grupy wyłączone obecnie z powszechnego systemu emerytalnego, jak na przykład rolnicy czy pracownicy służb mundurowych, powinni otrzymywać emeryturę uzależnioną od wielkości wpłaconych składek i długości okresu pobierania emerytury.

Reklama

Jeremi Mordasewicz dodaje, że osoby pracujące w oparciu o umowy zlecenia powinny płacić składki zapewniające przynajmniej minimalną emeryturę. Zaznaczył, że rozumie, iż rząd chce ograniczyć umowy cywilnoprawne, jednak w obecnych warunkach firmy nie są w stanie zatrudniać wszystkich w oparciu o stałe umowy o pracę.

>>> Umowy śmieciowe hamują rozwój gospodarczy. Czytaj opinię prof. Ryszarda Bugaja