Regionem, który wyróżniał się najbardziej pozytywnie była Europa, a w szczególności jej peryferie, gdyż siła Niemiec już nikogo nie dziwi. Silne były więc odczyty z krajów nordyckich, Europy Środkowej jak i południa, gdzie na szczególną uwagę zasługiwał odczyt z Grecji, który pierwszy raz od sierpnia 2009 roku przekroczył kluczową barierę 50 pkt. Na tym jednak pozytywne wiadomości się kończyły. Chińskie dane do najlepszych nie należały i choć były zgodne z prognozami, to zniżkowały do półrocznego minimum. Jeszcze większą negatywną niespodzianką były informacje z dotychczasowego lidera globalnego wzrostu, czyli USA. Tamtejszy indeks ISM dla przemysłu zawiódł na wielu frontach. Po pierwsze, główny odczyt spadł z 56,5 pkt. w grudniu do ledwie 51,3 pkt. w styczniu. Tak niskiego poziomu nikt nie prognozował. Po drugie, istotny na przyszłość subindeks nowych zamówień spadł z 64,4 pkt. do 51,2 pkt., co oznacza największy spadek od grudnia 1980 roku. Po trzecie, subindeks zatrudnienia z poziomem 52,3 pkt. osiągnął najniższy poziom od czerwca i pokaźnie spadł z półtorarocznego maksimum osiągniętego w grudniu na poziomie 55,8 pkt. Po czwarte, subindeks płaconych cen wzrósł z 53,5 pkt do 60,5 pkt., czyli najwyższego poziomu od lutego. Co to oznaczało? Otrzymaliśmy główny wskaźnik na najniższym poziomie od maja, który wyraźnie spadł z listopadowego maksimum na wysokości aż 57 pkt. i sygnalizował spowalniający wzrost przy jednoczesnym wzroście presji inflacyjnej. To najgorsza mieszanka z możliwych dla akcji. Dziwić więc nie mogła negatywna reakcja na parkietach i wzrosty na dolarze. Warszawa jednak stawiała dzielny opór tej negatywnej tendencji i ostatecznie wszystkie ważne indeksy zanotowały zwyżki rzędu 0,5%.

Za wzrostami stać może oczywiście dobra publikacja krajowego wskaźnika PMI, który podtrzymuje w mocy scenariusz ożywienia, ale również fakt, że na dzisiaj zaplanowany był transfer ponad połowy aktywów OFE do ZUS. Oznacza to, że przynajmniej w krótkim terminie ryzyko podaży akcji ze strony funduszy emerytalnych się wyczerpało, a inwestorzy z chęcią zobaczyliby już koniec wielotygodniowej korekty. Niestety te plany powstrzymywane są przez wciąż słabe otoczenie, w tym głównie Wall Street. Wydaje się jednak, że każde zewnętrzne ocieplenie szybko przez GPW będzie dobrze spożytkowane.