– Do lutego nasze śmieci odbierano raz w tygodniu: segregowane i te zielone. Od lutego wywóz odpadów segregowanych mamy raz w miesiącu, tzw. czarny worek (pozostałe odpady) raz na dwa tygodnie, a zielone – tylko kilka razy w roku. Co z nimi robić? Jak przyjdą upały, to odbiór co 2 tygodnie odpadów po rybie czy mięsie stanie się nie do zaakceptowania. Chyba cofamy się do średniowiecza – pisze w e-mailu mieszkanka warszawskiego Wawra.
Inny mieszkaniec tej dzielnicy twierdzi, że jego śmieci nie zostały odebrane w pierwszym rzucie, bo jego dom jednorodzinny z niewiadomych przyczyn nie został ujęty w harmonogramie wywozu.
Narzekają też mieszkańcy Pragi-Północ. – Wcześniej na nasze osiedle przy placu Hallera w śmieciarce przyjeżdżał czteroosobowy zespół, a zebranie odpadów z 3 dużych budynków zajmowało 15 minut. Teraz przyjeżdżają dwie osoby albo wręcz sam kierowca, a śmieci zbierane są chyba z godzinę – twierdzi nasz czytelnik. Obsługa śmieciarki niespecjalnie sobie z nią zresztą radzi. Narzekają też mieszkańcy dzielnicy Ursynów. Stołeczny ratusz już zapowiedział kontrolę wywozu śmieci przez firmy obsługujące poszczególne dzielnice.

>>> Czytaj też: Ustawa śmieciowa do poprawki. TK zakwestionował część przepisów

Reklama
Problemy, które obecnie przeżywa Warszawa, przerabiały inne miasta i gminy. Od wielu miesięcy na nowy system zagospodarowania śmieci skarżą się mieszkańcy Poznania, gdzie (w przypadku zabudowy wielorodzinnej) odpady niepodlegające segregacji były wywożone raz na 2 tygodnie. Z powodu rosnącego niezadowolenia mieszkańców zmiany w harmonogramie już zapowiedział związek międzygminny Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej. Do końca lutego potrwają konsultacje społeczne, po których na nowo zostanie uchwalony regulamin wywozu odpadów.
Mieszkańcy wielu miast w całej Polsce skarżą się też, że skoro śmieci z ich posesji wywożone są rzadziej niż dotychczas, stawki opłat powinny być niższe niż te, które wprowadzono w lipcu, gdy system ruszał. Część samorządów się ugięła – obniżki zaproponował m.in. Kraków (o ponad 22 proc. mniej w zabudowie wielorodzinnej i o ponad 14 proc. mniej w zabudowie jednorodzinnej).
Samorządy ze Związku Miast Polskich same wytykają listę niedoróbek nowej ustawy śmieciowej, które ich zdaniem trzeba pilnie naprawić. Chodzi przede wszystkim o zmianę przepisów dotyczących egzekucji opłat śmieciowych (odpowiadają za to gminy, mimo że większość z nich nie ma służb egzekucyjnych), a także ujęcie wśród zadań finansowanych z opłaty usuwania śmieci z przestrzeni publicznych, np. koszy na ulicach czy w parkach.