W związku z faktami ujawnionymi w śledztwie polskie władze będą się domagały wprowadzenia zakazu ubiegania się o zamówienia publiczne dla firm, które miały czarne kasy z funduszami łapówkowymi. O takim planie powiedział w rozmowie z nami szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik. – W tej sprawie wraz z Prokuraturą Generalną chcemy wykorzystać przepisy ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Przewiduje ona karę do 5 mln zł, a także np. zakaz udziału w zamówieniach publicznych – mówi Wojtunik (pozwala na to art. 9 ustawy). IBM i HP, które tym zakazem mogą zostać objęte, nie odpowiedziały na zadane przez nas pytania.
W aktach śledztwa, które analizowaliśmy, znalazły się odręcznie rysowane schematy i zeznania spisywane przez Andrzeja M., byłego szefa Centrum Projektów Informatycznych MSW, a obecnie małego świadka koronnego w infoaferze. Są tam też zeznania dwóch innych prezesów firm z branży IT. Wszyscy liczą na nadzwyczajne złagodzenie kary przez sąd na mocy art. 60 kodeksu karnego.
Na podstawie akt można odtworzyć, w jaki sposób Andrzej M. wpadł w korupcyjną sieć. Wszystko zaczęło się w 2008 r., gdy pojechał do Stanów Zjednoczonych odebrać nagrodę za zakup sprzętu, którego dokonała policja od firmy Motorola. Impreza odbywała się w siedzibie koncernu. Andrzej M. był wówczas szefem biura łączności w Komendzie Głównej Policji.
W USA Marcin F., dyrektor sprzedaży w IBM na Polskę, przedstawił Andrzejowi M. kolegę – jednego z prezesów firmy Netline. „On przyleciał (do USA – red.) specjalnie, aby się ze mną spotkać” – zeznaje Andrzej M. Prezes Netline wyjaśnia: „Nie wiem, czy IBM wygrał ten przetarg dzięki pozaprawnym działaniom (...), ale specyfikacja została tak napisana, że spełniały ją wyłącznie urządzenia Motorola, dostarczane (policji – red.) przez łańcuch firm pośredniczących”. Z jego relacji wynika, że porozumiał się z szefami IBM, aby jego firma była podwykonawcą na polskim rynku dla IBM.
Reklama
W późniejszym okresie Andrzej M. przeszedł z policji do tworzonego w MSW CPI. Co w tym kontekście mówi prezes Netline? „Do przetargu (na system elektronicznego obiegu dokumentów – red.) wystartowały trzy firmy. To znaczy moja i dwie podstawione przez IBM. My daliśmy cenę poniżej kosztów, kupiliśmy od IBM serce systemu, ale tak naprawdę IBM sterowało przetargiem, chodziło o to, by CPI uzależnić od IBM, bo każda rozbudowa systemu wymagała kupna oprogramowania od IBM, nie od mojej firmy”.
Opisuje również, że w tym przetargu początkowo wystartowała polska firma Z., która chciała dać jeszcze niższą cenę. Wtedy biznesmen wziął 50 tys. zł w gotówce, pojechał do prezesa przedsiębiorstwa Z. Niedługo po tym wydarzeniu wycofało się ono ze starań o zamówienie.
Ponad Andrzejem M. był polityczny pułap korupcyjnych powiązań. Wiedza zeznających o nim jest jednak fragmentaryczna. Padają za to liczne nazwiska oficerów ABW, którzy po przejściu na emeryturę pracowali dla firm informatycznych i dbali o bezkarność swoich szefów.
W zeznaniach wskazywane są niemal wszystkie instytucje publiczne, które prowadziły informatyzację. „Wszystkie kontrakty powyżej 10 mln euro realizowane z wolnej ręki (bez przetargu) wymagały zgody prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Dyrektor IBM mówił, że z tym nie ma problemu, bo mają swojego człowieka w UZP” – zeznaje prezes Netline.
>>> Najlepsze zamówienia za myjkę i auto. Światowe korporacje traktują Polskę jak Trzeci Świat. Czytaj komentarz w sprawie infoafery
Andrzej M. za usługi dostał od IBM, HP i Netline m.in. AGD, motocykl BMW, komplet mebli rattanowych, kanapy i fotele skórzane, myjkę Karcher i nissana qashqaia.
IBM, który pojawia się w zeznaniach, ma również problemy z regulatorem giełdy w USA – SEC. Chodzi o przypadki korumpowania przedstawicieli rządów za granicą (w Korei Południowej i Chinach. W odniesieniu do tego przypadku stanęło na ugodzie i 10 mln dol. grzywny). Firma oficjalnie nigdy nie zaprzeczyła pogłoskom o zarzutach ani ich nie potwierdziła. Obecnie Departament Sprawiedliwości USA prowadzi dochodzenie w sprawie działań pracownika firmy IBM w Polsce, a także w Argentynie, Bangladeszu i na Ukrainie. Pod rządowy pręgierz w związku z zarzutami o praktyki korupcyjne w Polsce, Rosji i Meksyku trafił również Hewlett-Packard (HP).