Opublikowane w nocy dane z Chin miały nieco mieszany charakter, chociaż przeważały raczej gorsze wyniki. Indeks Nikkei wziął to sobie do serca, tracąc na zamknięciu ok. 1,9 proc. W rezultacie niedawne korelacje nadal obowiązują, jen się umocnił, a kurs USD/JPY spadał. W innych rejonach, niedźwiedzie na AUD/USD nadal zbierają cięgi, pomimo kolejnych perswazyjnych wypowiedzi przedstawicieli Reserve Bank of Australia, jak to potrzebna jest słabsza waluta, bla bla bla itd. Innymi słowy, kiedy (jeśli) zobaczycie „małego wojownika” w okolicach poziomu 0,9100, wówczas – i to dopiero wtedy – warto będzie rozważyć zajęcie na nowo krótkich pozycji. Więc już nie będę o tym więcej mówił, dobrze?

Wygląda na to, że funt jest w myślach, sercach i na ustach wszystkich – tak, mówię o GBP/USD. Para ta zalicza wielomiesięczne/wieloletnie szczyty, wszyscy znowu mówią o 1,7000 i jeszcze wyższych poziomach, wręcz o księżycu! Uwielbiam entuzjazm rynku, który boi się spóźnić na statek i wreszcie wskakuje na pokład tuż przed zatonięciem jednostki z powodu przepełnienia. Tak, naprawdę uważam, że tworzy się pułapka na byki. Ani przez moment nie wątpię, czy możemy zajść wyżej, w rzeczywistości liczę na to, ale faktycznie jestem zdania, że ten niewczesny entuzjazm potrwa stosunkowo krótko. W chwili obecnej pogłoski o płatnościach na koniec miesiąca związanych z fuzją Vodafone i Verizon zdecydowanie pomagają rozpalić ten ogień, więc nastawcie się, że przez najbliższe dwa tygodnie GBP/USD będzie miał mocne wsparcie, i zajmijcie odpowiednie pozycje. Równie interesujące (z pewnością w dniu dzisiejszym) są plotki o zleceniach stop w okolicach 0,8170 na EUR/GBP – ich uruchomienie również bardzo mocno wsparłoby GBP/USD.

Opublikowane rano dane ze strefy euro znów pokazały, jak krótką pamięć ma rynek. Jeszcze dwa tygodnie temu wszyscy obawiali się „nieuchronnej” deflacji, która miała uderzyć w kontynent. A już dzisiaj po odczytach PKB wszyscy są zachwyceni i na nowo gotowi kupować EUR/USD. Huśtawki i karuzele, moi drodzy, ni mniej, ni więcej.

Nadal czekamy na popołudniowe dane z USA dotyczące nastrojów konsumentów i produkcji przemysłowej. Osobiście nie sądzę, byśmy mieli zobaczyć jakieś większe zmiany w tych wskaźnikach, a już na pewno nie takie, które świadczyłyby o zasadniczo kiepskiej kondycji amerykańskiej gospodarki. Niemal niezależnie od tego, jakie będą statystyki (pozytywne czy negatywne), należy obserwować USD/JPY, gdzie na horyzoncie pojawia się dolna granica przedziału wahań, tj. 101,50/30, a dolar amerykański jest sprzedawany we wszystkich parach.

Reklama

Jeśli chodzi o poziomy na dzisiaj:

EUR/USD: Tu notowania odzwierciedlają lepszy PKB i osłabienie USD. Para ma jeszcze szanse uruchomić zlecenia stop powyżej 1,3725, a nowi sprzedający pojawiają się znów w okolicach 1,3740/50. W dolnej części przedziału poziom 1,3680 okaże się kluczowy, a o zleceniach stop mówi się dopiero w okolicy 1,3650. O nowych kupujących cicho, ale niewątpliwie gdzieś tu są.

GBP/USD: „Zabierz mnie na księżyc!” Jak wspomniałem wyżej, para ta zmierza ku górze i nadal jej kurs będzie rosnąć. Jednak oczywistym pytaniem jest to, jak daleko sięgnie ten ruch. W ciągu dnia sprzedających widać tylko na pierwszym przystanku w okolicach 1,6735, poza tym są sami kupujący. W dolnych rejonach, poziom 1,6625/30 będzie kluczowy, by grający na wzrosty mogli nadal czuć się pewnie.

Jak zawsze w piątek, nie ma potrzeby rujnować sobie weekendu tanią zagrywką.

Kaski włóż! Życzę wam dziś powodzenia.