Felieton Piotra Kalisza, głównego ekonomisty Banku Handlowego.
ikona lupy />
Piotr Kalisz główny ekonomista Banku Handlowego / Dziennik Gazeta Prawna
Postanowiłem wejść w ich rolę i krytycznie spojrzeć na dane pokazujące drogę, którą przebyliśmy przez ostatnie lata. Bardzo się przy tym starałem, żeby znaleźć dziurę w całym, bo w końcu któż nie chciałby zostać głównym sceptykiem 25-lecia?
Spędziłem więc czas, przeszukując bazy danych GUS oraz różnych instytucji międzynarodowych, próbując krytycznie porównywać zmiany u nas z tymi w innych krajach. Przejrzałem również różnego rodzaju rankingi OECD lub innych instytucji regularnie oceniających Polskę. Jak się okazuje, straciłem ten czas na zupełnie bezsensownej pracy z danymi, które w żaden sposób nie chciały potwierdzić założonej z góry tezy. Jedyne, co udało mi się osiągnąć, to uzyskać jeszcze mocniejsze potwierdzenie tego, iż zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach, były ogromne i to niezależnie od przyjętej miary. Wystarczy spojrzeć na dochód przypadający na głowę, wzrost eksportu, oczekiwaną długość życia, poprawę stanu zdrowia Polaków czy jakikolwiek inny liczący się wskaźnik rozwoju gospodarczego czy cywilizacyjnego. Okazuje się na przykład, że PKB przypadający na jednego Polaka jest obecnie ponad trzykrotnie wyższy niż na początku transformacji, a oczekiwana długość życia wzrosła o mniej więcej sześć lat. Można więc powiedzieć, że dzięki transformacji sceptycy mają teraz sześć lat więcej, żeby narzekać na to, iż nie jesteśmy jeszcze superpotęgą gospodarczą.
Reklama
Oczywiście nie wszystko poszło idealnie. Jestem pewny, że wielu przedsiębiorców powie, że w 1989 r. inaczej wyobrażało sobie transformację. Biurokracja miała być mniejsza, podatki prostsze i niższe, a pracownicy lepiej wykształceni. Z kolei pracownicy pewnie oczekiwali, że kapitalizm nie będzie aż tak kapitalistyczny, a praca nie będzie aż tak ciężka. Do tego dochodzi trochę problemów społecznych, nad rozwiązywaniem których zaczynamy dopiero pracować.
Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Choć niektóre zmiany w ciągu ostatnich 25 lat mogły odbiegać od oczekiwań, to trudno w naszym otoczeniu znaleźć kraj, który lepiej poradziłby sobie z wyzwaniami. Węgry i Czechy, startujące wówczas z lepszej pozycji niż Polska, wcale nie zachwycają swoimi wynikami. Kraje bałtyckie, które jeszcze dekadę temu były uznawane za tygrysy Europy, obecnie już na takie miano liczyć nie mogą. Najwidoczniej dążenie do ideału wcale nie jest takie łatwe, jak nam się z perspektywy czasu wydaje. I nie chodzi tutaj o to, żeby się nad wynikami Polski zachwycać i popadać w samozadowolenie. Warto po prostu zrozumieć, co nam przez lata wyszło, żebyśmy mogli się skoncentrować na rzeczach, które wciąż potrzebują zmiany.