Emeryci od zawsze należeli do tej grupy klientów, która mogła liczyć na specjalne, preferencyjne traktowanie przez banki. Legitymują się dochodami, które choć nie za wysokie, to są stałe i pewne, a ich otrzymywanie oraz wysokość są niezależne od koniunktury na rynku pracy. To nie pozwala wprawdzie na zaciąganie kredytów hipotecznych, ale umożliwia regularne spłacanie pożyczek gotówkowych. Dlatego banki chętnie udzielają kredytów ratalnych i konsumpcyjnych emerytom, zwłaszcza tym młodszym, w wieku poniżej 70 lat.
Ten trend może się jednak odwrócić. – Jeszcze dziesięć lat temu emeryci to była grupa najbardziej bezpieczna z punktu widzenia kredytodawców. Okazało się jednak, że życie stworzyło zupełnie nowe zjawisko na rynku finansowym. Emeryci zaciągają kredyty i pożyczki dla swoich dzieci i wnucząt. Zjawisko kompletnie wcześniej nieznane – uważa Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich. Wśród głównych powodów tego zjawiska eksperci wymieniają pogarszającą się ocenę kredytową wśród młodszych klientów, ich problemy z nadmiernym zadłużeniem oraz brak regularnych dochodów.
W rezultacie rośnie udział klientów w wieku powyżej 65 lat wśród osób zaciągających kredyty konsumpcyjne. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że o ile w 2009 roku odpowiadali oni za niewiele ponad 7 proc. sprzedaży nowych pożyczek, o tyle w ub. roku stanowili już 11 proc. Zdaniem Andrzeja Topińskiego, głównego ekonomisty BIK, to efekt zmiany struktury rynku. – Wydaje mi się, że emeryci, jako najbardziej wiarygodni, pozostali klientami banków. Natomiast osoby młodsze z gorszą historią kredytową mogły przejść do sektora niebankowego – ocenia Topiński.
Reklama
Rosnące potrzeby pożyczkowe seniorów rodzą skutek uboczny: emeryci coraz częściej mają problem ze spłacaniem swoich zobowiązań. Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów, zwraca uwagę, że udział dłużników w wieku emerytalnym wpisanych do rejestru KRD systematycznie rośnie. A większość emeryckich długów to zobowiązania zaciągnięte przez osoby, które jeszcze nie skończyły 70 lat. Ale aż jedna trzecia to płatności, z którymi problem mają emeryci w wieku 71–90 lat. Prezes Łącki zwraca uwagę, że w tej pierwszej grupie dług może pochodzić jeszcze z czasów zawodowej aktywności. Ewentualnie „młodsi” emeryci mogli pożyczać pieniądze, by wyrównać sobie dochody, które im spadły po przejściu na emeryturę. Ale, twierdzi Łącki, raczej trudno sądzić, że osoby po siedemdziesiątce zaspokajają swoje potrzeby, idąc po pieniądze do banku. A to właśnie banki najczęściej są ich wierzycielami. Albo firmy windykacyjne, które kupiły dług od banków.
– Starsi ludzie coraz częściej padają ofiarą bliskich, którzy w ich imieniu zaciągają pożyczki i nie spłacają. Bo o ile można zrozumieć, że emeryt może nie mieć pieniędzy na opłacenie rachunków za prąd czy gaz, to trudno przyjąć, że namiętnie kupuje coś na raty – twierdzi Adam Łącki. I dodaje, że efekty zadłużania się dla wnuczka widać w statystyce KRD: dziś emeryci-dłużnicy w bazie stanowią ponad 6,5 proc., dwa razy więcej niż na początku 2011 roku. Równolegle spada liczba młodych dłużników, takich, którzy nie ukończyli 25 lat. Dziś to 9,1 proc. wszystkich, którzy mają problem z płaceniem długów na czas. A na początku 2011 r. było ich ponad 12 proc.
Podobną tendencję zauważają w BIG InfoMonitor. Aleksandra Lewko, rzecznik firmy, mówi, że liczba dłużników emerytów wzrasta. Największy problem mają ze spłacaniem pożyczek – w sumie zalegają na 99,4 mln zł.
Aleksandra Lewko też wskazuje na „rodzinny trop” emeryckich kłopotów z długiem. – Emerytura to pewność stałego dochodu i często seniorzy są jedynymi osobami, które mogą zaciągnąć zobowiązania finansowe na potrzeby pozostałych członków rodziny. I często nie są w stanie ich regulować – wyjaśnia.
Marcin Grabarz, dyrektor działu zarządzania aktywami firmy windykacyjnej Kredyt Inkaso, potwierdza: negocjatorzy często spotykają się z takimi przypadkami. – Im starszy dłużnik, tym większe prawdopodobieństwo, że zaciągnął dług na prośbę kogoś z rodziny czy nawet sąsiadki. A która później tego długu nie spłaca – mówi.
Sprawę emeryckiego zadłużenia badał też Kruk, największa firma windykacyjna. Według jej danych średnie zadłużenie emeryta, jakie obsługiwała, wzrosło od końca 2012 r. z 4300 zł do 4500 zł obecnie. Kruk zlecił badanie TNS Polska, by sprawdzić, jak wyglądają emeryckie finanse. Okazało się, że 1/3 seniorów wspiera finansowo rodzinę. Co dziesiąty jest skłonny pożyczyć pieniądze, by zaspokoić jej potrzeby. Zaledwie 1 proc. pożycza na własne przyjemności.
>>> Polski system emerytalny, mówiąc delikatnie, nie kreśli przed kończącymi karierę zawodową szczególnie obiecujących perspektyw. Wielu z nich nie posiada również żadnych oszczędności. Co zrobić w takiej sytuacji? Można pomyśleć o ofertach renty dożywotniej i odwróconej hipoteki.

Pożycza dla bliskich, a potem zostaje sam z ratami

Rozmowa z Izabelą Dąbrowską, dyrektor Biura Prawnego Federacji Konsumentów.
Rośnie liczba seniorów, którzy mają problem ze spłacaniem długów. Dlaczego?
Jest kilka czynników. Duży rozwój rynku usług finansowych, nie tylko bankowych. No i dynamiczny rozwój sprzedaży poza lokalem przedsiębiorstwa. Wiele starszych osób zaciąga kredyt na prezentacjach, pokazach, wyjazdach modlitewnych organizowanych przez firmy sprzedające różne towary, np. cudowne garnki, pościele, materace. To niebezpieczne, bo firmy wyspecjalizowały się w bardzo agresywnym marketingu. Emeryci czasem nie wiedzą, że kupują na raty drogie towary – ktoś im podsuwa dokumenty, a o tym, co podpisali, dowiadują się później.
Wielu jest tych, co zaciągają zobowiązania na potrzeby najbliższych, nie własne?
Bardzo wielu. Bo na co emeryt może zaciągnąć pożyczkę lub kredyt? Pomijając sytuacje, gdy jest wmanipulowany, świadomie może pożyczyć pieniądze na leczenie i na bliskich – bo to dla niego jest cenne.
Jest wykorzystywany przez najbliższych?
Trzeba tu rozróżnić dwie sytuacje. Pierwsza: senior pożycza pieniądze, bo chce sprezentować np. wnukowi komputer. I druga: zobowiązanie zaciągane jest na prośbę kogoś z rodziny. Teoretycznie to bliski emeryta ma je spłacać. Zdarzają się sytuacje, gdy osoba starsza zaciąga kredyt dla syna, ale potem sama zostaje z jego spłatą.
Gdy przychodzi firma windykacyjna – czy to koniec, czy początek problemu?
To zawsze ogromny stres. Firmy windykacyjne stosują różne metody, by wyegzekwować zobowiązanie. Niektóre próbują się porozumieć, ale są takie, które straszą, że będą ujawniać informacje o zadłużeniu w otoczeniu dłużnika. To nie fair. Osoby starsze obawiają się zszargania opinii wśród sąsiadów. Wiele staje na głowie, by zapłacić. Co często wiąże się z zaciągnięciem kolejnej pożyczki i wpadnięciem w pętlę zadłużenia.
Czy to ma sens?
To pułapka. Jeśli emeryt nie ma z czego spłacać i nie udało mu się porozumieć z wierzycielem, to czasem lepszym wyjściem jest egzekucja komornicza. Komornik może zająć najwyższej 25 proc. dochodów na spłatę zobowiązania. Oczywiście może zająć także ruchomości i nieruchomości, ale zwykle w przypadku osób starszych przekredytowanych nie istnieje wartościowy majątek, z którego mógłby zaspokoić się wierzyciel. Choć postępowanie egzekucyjne też wiąże się z kosztami, czasem to lepsze wyjście niż branie kolejnych chwilówek. Najlepszym rozwiązaniem zawsze jest próba porozumienia z wierzycielem.
Na co emeryci powinni zwracać uwagę, zaciągając pierwsze zobowiązanie?
Firmy stosują coraz mniej tricków, bo coraz bardziej ograniczają je wymogi informacyjne z ustawy o kredycie konsumenckim. Będąc na miejscu takiej osoby, porównałabym oferty kilku banków. Nie patrząc tylko na oprocentowanie, ale na rzeczywistą roczną stopę oprocentowania uwzględniającą inne koszty. Zażądałabym formularza informacyjnego, projektu umowy i wszelkich dodatkowych dokumentów, np. regulaminu, taryfy opłat i prowizji. Zabrałabym je do domu, skonsultowała z bliskimi czy prawnikiem. Bezpłatną pomoc prawną można uzyskać w poradniach przy uczelniach, u miejskich i powiatowych rzeczników konsumentów czy w oddziałach Federacji Konsumentów. Dopiero potem zaciągnęłabym zobowiązanie – już świadomie.
A jaka jest praktyka?
95 proc. osób nie czyta umów. W przypadku osób starszych dochodzi jeszcze bezgraniczne zaufanie do banków. Tak zostali wychowani – to, co mówi pracownik banku, jest dla nich święte. Sami są uczciwi, więc oczekują uczciwości od innych.