Najbardziej zaawansowane przygotowania do wejścia na warszawską giełdę prowadzi Murapol. Deweloper w najbliższych tygodniach złoży prospekt emisyjny w Komisji Nadzoru Finansowego. – W związku z naszymi rewelacyjnymi wynikami sprzedażowymi i finansowymi oraz z uruchamianymi w najbliższym czasie nowymi inwestycjami podtrzymujemy plan wejścia na główny parkiet – mówi DGP Michał Sapota, prezes firmy z Bielska-Białej.
Murapol rzeczywiście ma się czym chwalić. W 2013 r. sprzedał niemal 1,4 tys. mieszkań, czyli o ponad 70 proc. więcej niż rok wcześniej. Z takim wynikiem znalazł się w gronie największych krajowych deweloperów. Dla porównania – liderzy branży, Robyg i Dom Development, sprzedali w tym czasie odpowiednio 1,7 i 1,6 tys. lokali. Bardzo dobry dla Murapolu był też początek 2014 roku. W I kw. spółka sprzedała ponad 500 mieszkań (netto, czyli już po uwzględnieniu rezygnacji). Pieniądze od inwestorów mają posłużyć do realizacji kolejnych inwestycji.
O giełdzie myśli też Atal, który w 2013 r. sprzedał 1,3 tys. lokali, o 66 proc. więcej niż w roku 2012. W I kw. firma poprawiła wyniki o niemal 60 proc., do 319 mieszkań. Debiut na GPW zaplanowano na jesień. Podobnie jak Murapol spółka nie ujawnia jeszcze ewentualnej wartości emisji. – Pozyskane pieniądze zostaną wykorzystane na zwiększenie środków obrotowych, co pozwoli na bardziej elastyczne działanie, a tym samym lepsze finansowanie. Planujemy także zakupy działek pod kolejne inwestycje – mówi Mateusz Juroszek, wiceprezes Atalu.
O wejściu na GPW, choć w nieco bardziej odległej perspektywie, myślą też mniejsi deweloperzy, m.in. HM Inwest i Dolcan. – Przed ostatecznym podjęciem tego kroku chcemy zdywersyfikować naszą ofertę. Wchodzimy na rynek komercyjny, a także wprowadzamy nowe projekty mieszkaniowe, dzięki którym firma umocni swoją pozycję na rynku – mówi Robert Ziółek, prezes Dolcanu.
Reklama
Analityków plany deweloperów nie dziwią. Dzięki bardzo dobrej sprzedaży wyceny większości już notowanych na GPW spółek z branży mocno rosły w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Zwyżki kursów akcji sięgają nawet 80 proc. Według danych firmy doradczej Reas w sześciu największych aglomeracjach, deweloperzy sprzedali w 2013 r. prawie 36 tys. lokali, co oznacza powrót do wyników z czasu hossy w 2007 r. W I kw. 2014 r. sprzedaż nadal była bardzo wysoka i sięgnęła 11 tys. mieszkań. – Przy obecnych notowaniach deweloperów na GPW wyceny debiutantów mogą być dla ich właścicieli do zaakceptowania. Jeszcze rok temu byłoby o to ciężko – ocenia Maciej Wewiórski, analityk IDMSA.
Rozmówcy DGP z rynku kapitałowego wskazują jednak, że rekordowe wyniki sprzedaży nie muszą koniecznie przełożyć się na sukces ofert publicznych deweloperów mieszkaniowych. Jedna z najważniejszych przyczyn to ogólnie słaba kondycja rynku pierwotnych ofert publicznych (IPO). Od początku roku na GPW zadebiutowało zaledwie 10 spółek, z czego tylko pięć sprzedawało akcje. Wartość ofert wahała się od ok. 11,5 mln zł do 210 mln zł.
– Emitentom nie sprzyjają słabsze notowania na giełdzie i wstrzemięźliwość po stronie OFE, które do niedawna były jednym z głównych kupujących akcje w IPO. Obecnie fundusze bardziej selektywnie podchodzą do inwestycji w akcje – wskazuje Paweł Homiński, zarządzający w Noble Funds TFI.
Według Rolanda Paszkiewicza z CDM Pekao m.in. z powodu OFE, próby sprzedawania akcji przez debiutantów są obecnie obarczone dużym ryzykiem. Do tego dochodzi skomplikowana sytuacja na Wschodzie, której pogorszenie może sprawić, że nawet obok bardzo atrakcyjnej oferty inwestorzy przejdą obojętnie.
– W obecnej sytuacji na ewentualny sukces IPO mogą liczyć te branże, które przyciągną uwagę inwestorów zagranicznych. A deweloperzy raczej do niej nie należą – dodaje.
Specjaliści z rynku finansowego przyznają, że debiutanci muszą być gotowi m.in. na ustępstwa cenowe wobec inwestorów. Na rynku przyjęło się, że duże spółki powinny oferować w IPO dyskonto wobec firm już notowanych. Powinno to być ok. 10 proc., a w przypadku mniejszych emitentów – nawet 20 proc. To jednak zasada obowiązująca w normalnych warunkach, która teraz niekoniecznie się sprawdza. Obecnie dyskonto może być znacznie większe.
– Sytuacja wymusza bardzo realistyczne podejście do wycen. Zobaczymy, w jakiej kondycji za kilka miesięcy będą OFE i ile pieniędzy będzie do nich wpływać. Obawiam się jednak, że spółki czekające na poprawę koniunktury na rynku IPO mogą się zawieść – podsumowuje szef działu analiz jednego z domów maklerskich.