Jak przypomina czytelnikom dziennik sztokholmski „Dagens Nyheter” generał stał się znany światu w 1981 r., gdy będąc szefem komunistycznego rządu wprowadził stan wojenny, by zdławić opozycyjny ruch Solidarności. Później wyjaśniał, że uczynił to, żeby zapobiec radzieckiej inwazji na Polskę.

Podobnie tłumaczy postępowanie Jaruzelskiego duńska gazeta „Berlingske” przytaczając jego argumenty, że pozwoliło to uniknąć tragedii podobnej do tych, jakie dotknęły Węgry w 1956 i Czechosłowację w 1968 r.

Inny duński dziennik „Jyllands Posten” opatruje komentarz tytułem „Szlachcic, który stał się więźniem historii”. Gazeta przypomina, że słynne ciemne okulary Jaruzelskiego były śladem jego niewolniczego pobytu na Syberii, na której doznał trwałego uszkodzenia wzroku. Stał się co prawda później autorem stanu wojennego, ale też dopomógł krajowi powrócić na drogę demokracji. Natomiast jego zawikłane osobiste losy przypominają dzieje niektórych postaci Szekspira.

Największy dziennik Finlandii „Helsingi Sanomat” przypomina, że podczas stanu wojennego padły śmiertelne ofiary i aresztowano tysiące osób. Jednym z nich był późniejszy prezydent Polski Lech Wałęsa, który później pogodził się z generałem, odwiedzając go nawet w szpitalu i w domu.

Reklama

>>> Czytaj również: Zmarł Jaruzelski, jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków

Brytyjska prasa o Jaruzelskim

Brytyjska prasa przynosi dziś całostronicowe artykuły wspomnieniowe po śmierci generała Jaruzelskiego. Ton tych wspomnień różni się w zależności od zabarwienia politycznego tytułów.

W lewicowym "Guardianie" lewicowa komentatorka Hella Pick pozostawia historii otwarty werdykt na temat drogi i roli politycznej generała. Sama powtarza jednak teorię "mniejszego zła", którą usilnie promował sam Jaruzelski tłumacząc wprowadzenie stanu wojennego groźbą radzieckiej inwazji. Przytacza też zapewnienia samego generała, że dążył do porozumienia z "Solidarnością", przecierając szlak reformom demokratycznym.

Mniej hojne w ocenach generała są prawicowe "Times" i "Daily Telegraph". Przypominają one ofiary stanu wojennego i stłumienia strajków na Wybrzeżu w 1970 roku, a także rolę Jaruzelskiego w polskim udziale w okupacji Czechosłowacji po Praskiej Wiośnie 1968 roku. - Ale chyba najbardziej zaskakujący aspekt jego historii - pisze "Telegraph" - To jak młody Polak z dobrej katolickiej rodziny, który zaznał sowieckiego łagru stał się komunistą - dodaje gazeta.

"Times" przypomina niepochlebną opinię pokolenia "Solidarności" o generale, jako o polskim Quislingu, a także opinię administracji prezydenta Reagana, że był to "Rosjanin w polskim mundurze". "Telegraph" dodaje jednak, że generał przyjął przegraną komunizmu z godnością, a "Times", że poparł przystąpienie Polski do Unii Europejskiej.