Chodzi o przetarg na dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich wart pół miliarda złotych, który wygrała grupa PGP. Poczta Polska twierdziła, że jej konkurent nie spełniał wymogów formalnych, bo - wbrew deklaracjom - nie miał odpowiedniej liczby posiadanych placówek ani pracowników.

Sąd orzekł jednak, że nie było żadnych nieprawidłowości w ofercie PGP - mówi rzecznik firmy Wojciech Kądziołka. Jego zdaniem, dzisiejsze orzeczenie to duży krok w kierunku demonopolizacji rynku pocztowego. W jego opinii, państwowy operator powinien nauczyć się konkurować na wolnym rynku, a nie stosować kruczki prawne, by utrzymać swój monopol. Zdaniem Zbigniewa Baranowskiego z Poczty Polskiej, wyrok krakowskiego sądu to błąd, który odbije się na funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości i Polaków, którzy korzystają z usług wymiaru sprawiedliwości. Jak wskazywał, w ostatnich miesiącach wielu obywateli musiało poszukiwać swoich przesyłek sądowych w różnych oddalonych od siebie miejscach.

Poczta Polska przeszła całą drogę odwoławczą od wyniku przetargu. W trakcie każdego z dotychczasowych postępowań obie strony oskarżały się o nieterminowe i nieregulaminowe dostarczanie przesyłek sądowych. Prawnicy spierali się nawet o źle naklejone znaczki czy nieprawidłowe pieczątki.

Po doniesieniu Poczty Polskiej, śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumentach przeciwko PGP wszczęła krakowska prokuratura. Dodatkowo Poczta przeciwko swojemu konkurentowi złożyła dwie sprawy o pomówienie.

Reklama

Czytaj też: Sądy mają dość sporów. Chcą powołać własną pocztę