Panie prezesie, do URE napłynęły wnioski taryfowe od firm energetycznych. Deklaruje pan, że do końca roku nie będzie zmian w cennikach prądu. Pojawia się pytanie – co musiałoby się wydarzyć, żeby te zmiany jednak były?

Właściwie nic się nie może wydarzyć. Jestem w tej kwestii bardzo konsekwentny. Już jakiś czas temu powiedziałem, że te ruchy, które nastąpiły na rynku, były przez nas przewidziane. Uwzględniliśmy je w zaaprobowanych taryfach i w związku z tym nie ma możliwości, abyśmy teraz podnosili ceny.

A jeżeli chodzi o większych odbiorców? Jak w ich przypadku będzie się kształtowała sytuacja na rynku prądu?

To pytanie mniej więcej z tego samego cyklu, co „ile będzie wynosił WIG w przyszłym roku?”.

Reklama

Niech pan zaprognozuje.

Trend, który jest dzisiaj widoczny, czyli spowolnienia spadku cen, będzie zdecydowanie wzmocniony. Myślę, że najbliższe miesiące to koniec spadków cen energii, krótki okres stagnacji i następnie bardzo powolny wzrost. Dalszych spadków już bym się nie spodziewał.

W wielu umowach przy zmianie dostawcy prądu można dostrzec zapisy niekorzystne dla klientów. Pojawiają się różnego rodzaju koszty dodatkowe i niejasności. Czy ochrona konsumenta nie powinna być wyższa niż do tej pory?

Pamiętajmy, że energia elektryczna jest takim samym towarem, jak każda inna rzecz podlegająca obrotowi gospodarczemu. Musimy bardzo uważnie czytać to, co mamy prezentowane w ofertach. Jednocześnie często zapominamy, że płacimy nie tylko za sam towar, ale także za jego dystrybucję. W momencie, kiedy dostaniemy ofertę nowego sprzedawcy energii elektrycznej, cieszymy się, że jest to np. 40 proc. taniej zapominając, że jest to tylko część całego rachunku.

Czy nie powinno być jednak większej ochrony konsumentów? Najwyraźniej są z tym pewne problemy. Czy URE i UOKiK planują działania przeciw takim niekorzystnym zapisom?

Ta działalność została rozpoczęta wiele miesięcy temu, a w ostatnich tygodniach ją zintensyfikowaliśmy. Opublikowaliśmy poradnik konsumenta na rynku energii elektrycznej. W tym poradniku jest opisane wszystko to, co w naszej opinii wymaga przypomnienia lub wyczulenia odbiorców.

Powiedział pan o konieczności zwiększenia świadomości klientów przy podpisywaniu umów z dostawcami prądu. Zastanawiamy się, czy nie potrzeba większej wiedzy o samej możliwości zmiany sprzedawcy. Do tej pory liczba klientów, którzy dokonali takiej zmiany, przekroczyła 100 tys. To chyba niewiele.

Tak naprawdę przekroczyła 300 tys., ale to wciąż nic, bo w Polsce mamy 16,5 mln podmiotów, które kupują energię elektryczną. Ten odsetek będzie rósł dopiero wtedy, gdy oszczędności wynikające ze zmiany dostawcy będą bardziej wyraźne. Dziś nie są one na tyle widoczne, by mogły zachęcać do masowych zmian. Z drugiej strony wciąż obserwujemy na rynku kłopoty ze zmianą sprzedawcy. Jest to praktyka, która nie jest akceptowana przez nas i UOKiK. Nie może być tak, że konsument zostaje postawiony w trudnej sytuacji przez dostawcę prądu, który jest mniej lub bardziej przywiązany do poprzedniego sprzedawcy. Zapewniam, że będziemy walczyć z tą praktyką.

>>> Czytaj także: Dla naszych emerytur lepszy ZUS. Oto wyniki symulacji pozostania w OFE

Jak pan z fotela prezesa urzędu, który ma dbać o uregulowaną energetykę, patrzy na kłopoty polskiego górnictwa i na pomysły jak to górnictwo uzdrowić?

Na szczęście regulacja górnictwa nie jest w obszarze zainteresowań URE.

No i się pan uśmiechnął. A tymczasem chyba do śmiechu nie jest.

Ja się uśmiechnąłem, bo „na szczęście nie jest”. To jest bardzo trudna sprawa społeczna. To, o czym dzisiaj mówimy, czyli import taniego paliwa, nie do końca dotyczy energetyki. To są zupełnie inne rodzaje węgla i inna klasa energetyczna. Jeżeli możemy mówić o zaburzeniu rynku gospodarstw domowych przez importowany węgiel, to odpowiem, że dla energetyki ten węgiel jest kompletnie nieprzydatny.

Mamy kłopoty największej spółki górniczej w Europie, Kompanii Węglowej. Co by było, gdyby doszło tam do finansowego trzęsienia ziemi? Co się wtedy stanie z polską energetyką?

Nie wiem, jaki jest status finansowy tego holdingu, więc trudno mi się wypowiadać w tej kwestii.

Znamy dane za ubiegły rok. 1 mld zł straty.

Możemy przyjąć, że ta strata zostanie zrekompensowana przychodami z przyszłych okresów. Zapewne taka uchwała walnego zgromadzenia została podjęta, a to znaczy, że właściciele zdają sobie sprawę z konieczności wewnętrznej restrukturyzacji i wejścia na rynek z nowymi ofertami. Już słyszeliśmy, że istnieje model podpisywania wieloletnich kontraktów z wytwórcami. Może to jest jakiś element, który pozwoli uzdrowić ten rynek.

Problemy polskich kopalń wynikają po części z importu taniego węgla z Rosji, ale nie jest to jedyny problem, który może do przyjść nas ze Wschodu. Między Ukrainą i Rosją trwa coś na kształt dziwnej wojny. Nie możemy wykluczyć czarnego scenariusza, w którym gazociąg na Ukrainie wybucha albo z innych przyczyn dostawy gazu do Polski zostają wstrzymane. Jak w takiej sytuacji wygląda scenariusz dla naszego kraju? Ile jesteśmy w stanie wytrzymać i w jaki sposób?

Ja wykręcę się od tej odpowiedzi, wskazując jednocześnie adresata. Tym adresatem jest Gaz-System i do niego proszę kierować pytania. My – monitorując stan zapasów i infrastruktury przesyłowej – możemy powiedzieć, że nie widzimy zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego państwa.

Ale w urzędzie były przygotowywane jakieś scenariusze?

Jeżeli mówimy o potencjalnych zaburzeniach dostaw, to po pierwsze – magazyny. Są one elementem, który zabezpiecza płynność dostaw. Po drugie, wspólnie z kilkoma krajami UE przygotowujemy stresstesty. Będą one opisywały różne scenariusze rozwoju sytuacji zewnętrznej i badały jak dany kraj jest na nie przygotowany. Jestem przekonany, że bez żadnego kłopotu zdamy te testy, tym bardziej że jesteśmy na pierwszej linii frontu. Jesteśmy przyzwyczajeni do ćwiczenia tego typu sytuacji i do tego, że musimy uważać i dbać o płynność dostaw.

Jak to będzie wyglądało w praktyce, gdyby doszło do przerwy w dostawie gazu? Najpierw odcinany jest on dla przemysłu, potem dla kolejnych firm, a na koniec dla gospodarstw domowych?

Nie należy w ogóle zastanawiać się nad odcinaniem. To, czym dysponujemy w magazynach, upoważnia nas do tego, by mówić, że odcinanie jest ostatecznością.

Kwestia gazu to także kwestia ceny. Nie jest tajemnicą, że Polska płaci jedną z najwyższych cen w Europie za rosyjski gaz. Umowa z Gazpromem przewiduje, że co trzy lata mamy prawo do jej renegocjacji. W listopadzie te renegocjacje mogą się zacząć. Czego się pan spodziewa?

Oczekuję niższego poziomu cen. Jest krótsza droga przesyłu, jesteśmy bliżej, więc dlaczego nie taniej. Każdy po takich negocjacjach oczekuje niższego poziomu. Mamy sygnały z różnych krajów, że uzyskały pewnego rodzaju upusty, dlatego mam nadzieję, że taki scenariusz ziści się także w Polsce. Te negocjacje będą prowadziły podmioty gospodarcze i zobaczymy jak sobie z tym poradzą.

Powinniśmy płacić tyle samo co Niemcy, czy mniej?

Towar jest wyceniany w oparciu o różne elementy składowe, chociażby wielkość importu czy możliwość kupowania z innych źródeł.

Czynnik polityczny jest istotną składową negocjowania ceny gazu?

Raczej jest to czynnik polityczno-gospodarczy. Im ktoś ma więcej możliwości kupowania z innych kierunków, tym silniejsza jest jego pozycja negocjacyjna.

Za oknem temperatury w okolicach 30 stopni. Czy rośnie zagrożenie okresowymi przerwami w dostawie prądu?

Szczególnego rodzaju troskę stanowi zbyt niski poziom rezerw. Nie znaczy to, że nie będziemy w stanie wyprodukować tyle, ile potrzebujemy. Już w zeszłym roku wprowadziliśmy działania zaradcze, by wyposażyć Polskie Sieci Elektroenergetyczne w odpowiednie mechanizmy, które zabezpieczają nas przed takimi sytuacjami. Musimy pamiętać, że za te wszystkie rozwiązania płacimy w naszych rachunkach. Z roku na rok pakiet bezpieczeństwa, który jest umieszczony w rachunkach za dystrybucję energii elektrycznej, będzie rósł i jest to tendencja ogólnoeuropejska.

Uniknął pan odpowiedzi na pytanie, czy przerwy w dostawie będą się zdarzały…

Nie będą się zdarzały. Mamy sprawdzone mechanizmy, które od ponad roku funkcjonują na rynku, i nie grożą nam sytuacje, w których odbiorcy mogliby być pozbawieni energii elektrycznej.

>>> Czytaj też: Karpiński: otwarcie gazoportu na początku 2015 roku. Inwestycja jest gotowa w 90 proc.