Polska dołączyła do Sojuszu Północnoatlantyckiego w marcu 1999 roku, wraz z Czechami i Węgrami. Ale to my dziś jesteśmy bezpośrednim sąsiadem zarówno Ukrainy, jak i Rosji. I mimo, że od zmiany ustroju minęło 25 lat, mamy powody do niepokoju. Podobnie jak te same geopolityczne powody ma Białoruś (która zdaje się aż tak mocno tym nie przejmować) i kraje bałtyckie. Wszyscy byli członkowie elitarnego klubu ZSRR.
W jaki sposób NATO zapewnia Polsce bezpieczeństwo?
Członkostwo Polski w Pakcie Północnoatlantyckim jest ważne ze względu na potencjał wojskowy jego członków. Jesteśmy w grupie wielu krajów, które wzajemnie się ubezpieczają, gwarantując wspólną obronę.
Reguluje to art. 5 Traktatu, który zakłada, że w razie zbrojnej napaści na jedno lub więcej państw członkowskich, sojusznicy podejmą niezwłocznie takie działania, jakie uznają za konieczne, „łącznie z użyciem siły zbrojnej”.
- Nie oznacza to automatycznego użycia sił zbrojnych – pisze płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony. Sojusz decyduje wspólnie, może zdecydować o krokach dyplomatycznych. Co się jednak wydarzy w przypadku, jeśli żołnierze rosyjscy znowu pomylą mapy i zamiast w Rosji, pojawią się w Polsce?
- Przebieg dyskusji politycznej w Sojuszu, a także dokumenty planistyczne, wskazują, iż w przypadku poważnego zagrożenia agresją przeciw któremuś z państw członkowskich, Sojusz podejmie adekwatne działania wojskowe – pisze płk Sońta.
Rosja z rozmysłem wysyła na Ukrainę swoje wojska i wciąż oficjalnie podkreśla, że nie może rozmawiać o pokoju, ponieważ „nie jest stroną w tym konflikcie”. Jednak NATO jest innego zdania.
Anders Fogh Rassmussen oficjalnie stwierdził tydzień temu, że Rosja jest zaangażowana w bezpośrednie militarne operacje na Ukrainie. – Rosja zaopatruje separatystów w czołgi, pojazdy opancerzone, artylerię i wyrzutnie rakiet – napisał w mailu przedstawiciel NATO w drodze na dzisiejszy szczyt. – Co więcej, Rosja wciąż utrzymuje tysiące oddziałów wojskowych gotowych do walki w pobliżu ukraińskiej granicy. To jest rażące pogwałcenie suwerenności Ukrainy i jej integralności terytorialnej. Łamią wszystkie dyplomatyczne wysiłki znalezienia pokojowego rozwiązania – dodał.
>>> Czytaj też: Ekspert w brytyjskiej Izbie Gmin: NATO musi mieć swoją główną bazę w Polsce
W odpowiedzi na zagrożenie – NATO formuje „Szpicę”
Jeszcze tydzień – dwa tygodnie temu Ukraina chwaliła się, że niedługo pokona oddziały prorosyjskich bojówkarzy. Rosja rzuciła jednak do walki nowe oddziały, pod przykrywką „humanitarnego” konwoju przemyciła na teren Ukrainy ciężki sprzęt wojskowy. Dziś sytuacja jest dużo poważniejsza, separatyści wspierani przez Rosjan zajęli Nowoazowsk i zaczęli szturmować Mariupol.
- Oczekujemy, że przywódcy krajów NATO poprą Plan Działań na rzecz Gotowości, by wzmocnić zdolność państw Sojuszu do bronienia się. Centralną częścią planu jest stworzenie nowych sił, tzw. „szpicy”, w ramach Sił Odpowiedzi NATO. – dodał pracownik NATO. Wojska „Szpicy” będą miały bardzo wysoką gotowość, tzn. można będzie zmobilizować w ciągu kilku dni.
Wojska będą wybierane rotacyjnie spośród wszystkich sojuszników NATO. Kilka tysięcy żołnierzy, z silami powietrznymi, morskimi i oddziałami specjalnymi, będzie stacjonować w swoich krajach i działać w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państw flankowych Sojuszu.
Czym są Siły Odpowiedzi, które szczyt NATO chce wzmocnić?
Wojska członków NATO, mimo że będą stacjonować w swoich własnych krajach, będą w stanie prowadzić wspólne akcje. - Ich zdolność efektywnego współdziałania gwarantować będzie program wspólnych ćwiczeń – pisze pułkownik Sońta. - Zgodnie z zasadami obowiązującymi w Sojuszu, koszty związane z przygotowaniem sił będą ponoszone przez państwa, z których będą one pochodzić – dodał.
>>> Ile nas kosztuje NATO. Czytaj na następnej stronie
Jak informuje Ministerstwo Obrony, w rejonie wschodniej flanki NATO rozmieszczone zostaną trwale wybrane wojska, które – w razie konieczności – umożliwią szybkie rozwinięcie tych sił w rejonie zagrożenia.
Przed rozpoczęciem szczytu NATO Bronisław Komorowski podkreślił, że Polska chce widzieć na terytorium własnym i całej wschodniej flanki NATO jak największe zaangażowanie Sojuszu.
Ustanowienie tych jednostek wojskowych jest politycznym wyrazem solidarności dla krajów sojuszu, które mogą się czuć zagrożone w czasie wzrostu napięcia na wschód od granic krajów NATO. Oczywiście, ich stała obecność w pobliżu Rosji manifestuje ich gotowość do działań wojskowych i wspólnej obrony terytorium.
>>> Czytaj też: Sankcje uderzają w rosyjskich gigantów. Rosnieft zwolni 1000 osób
Ile to wszystko kosztuje? Jaka jest cena członkostwa Polski w NATO?
Cena za poczucie bezpieczeństwa sąsiadów Rosji nie jest mała. Do kosztów członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim wchodzi składka do budżetu Sojuszu, koszty utrzymania polskiego personelu wojskowego i cywilnego w strukturach NATO oraz wydatki związane z udziałem w operacjach sojuszniczych.
Składka do budżetu Sojuszu (cywilnego, wojskowego oraz programu NSIP), wynosi 2,63 proc. budżetu NATO, co przelicza się na ok. 250 mln zł. Koszty personelu wojskowego i cywilnego oraz udział w akcjach kosztuje polskiego podatnika rocznie kilkaset milionów zł.
Polska nie tylko płaci, ale i korzysta ze środków Sojuszu. Z Programu Inwestycji w dziedzinie Bezpieczeństwa NATO (NSIP) otrzymaliśmy w ubiegłym roku 28 mln zł.
Jak zauważa jednak rzecznik MON, podstawowe materialne korzyści dla Polski płyną z faktu, iż nasze siły zbrojne wchodzą w skład sojuszniczego zintegrowanego planowania obronnego. Wojsko Polskie jest częścią większego systemu, większej całości.
- Tym samym, realizowane programy modernizacji naszych sił zbrojnych są częścią składową planów Sojuszu, co znacznie ogranicza skalę wydatków, w stosunku do tych, jakie potencjalnie musielibyśmy ponieść pozostając poza NATO – pisze pułkownik Sońta.
>>> Czytaj też: Oto branże, które najmocniej cierpią na spowolnieniu gospodarczym
Ilu polskich żołnierzy w służy operacjach NATO?
Jak informuje ministerstwo obrony, aktualnie w operacjach NATO służbę pełni ok. 750 żołnierzy polskich. Ponad trzystu bierze udział w misjach w Afganistanie, ponad dwustu służy w Kosowie. Kolejnych 300 polskich oficerów i pracowników cywilnych jest oddelegowanych do pracy w strukturach sojuszniczych oraz strukturach wielonarodowych powiązanych ze strukturami NATO, głównie dowództwach korpusów.
Polska wystawia także kilkuset żołnierzy do Sił Odpowiedzi NATO, utrzymywanych w wysokiej gotowości bojowej.