Według zapewnień strony rosyjskiej, samochody przewożą tylko najpotrzebniejsze produkty. Ratownicy Ministerstwa do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych twierdzą, że są to chleb, kasza, konserwy, woda, medykamenty, środki czystości i agregaty prądotwórcze.

Tymczasem strona ukraińska podejrzewa, że rosyjskie auta dostarczają separatystom amunicję i środki łączności. Stacjonujący na rosyjsko-ukraińskiej granicy obserwatorzy OBWE nie wiedzą, co znajduje się w samochodach. Jak tłumaczy szef międzynarodowej misji Paul Picard, „mandat nie pozwala na prowadzenie inspekcji”. Pierwszy konwój dotarł na Ukrainę w sierpniu. Kolejne dwa we wrześniu.

>>> Czytaj też: Unia jest gotowa cofnąć sankcje wobec Rosji. Jak zareaguje Kreml?