Do siedziby redakcji wtargnęli dwaj lub trzej zamaskowani mężczyźni, uzbrojeni w kałasznikowy i wyrzutnie rakietowe. Doszło do wymiany ognia ze strażnikami, a potem napastnicy zaczęli strzelać do ludzi znajdujących się w redakcji. Oddali około 50 strzałów - podają siły bezpieczeństwa. Mężczyźni krzyczeli: "pomściliśmy Proroka".
Na amatorskim filmie słychać kanonadę z broni maszynowej i głuchy huk granatów. Następnie widać dwóch ubranych na czarno i zamaskowanych mężczyzn, którzy najpierw zastrzelili policjanta, a potem bez pośpiechu, wręcz nonszalancko, wsiedli do czarnego samochodu i odjechali. Wcześniej krzyczeli, że Allah jest wielki. Trwa policyjny pościg za napastnikami.
Magazyn satyryczny "Charlie Hebdo" jest znany między innymi z publikacji karykatur Mahometa, które wcześniej ukazały się w duńskim dzienniku "Jyllands-Posten", budząc oburzenie w świecie muzułmańskim. W ataku zginął między innymi redaktor naczelny pisma i trzech rysowników. Byli oni znani pod pseudonimami "Cabu", "Tignous" i "Wolinski" i należeli do najpopularniejszych we Francji.
Zamach wywołał oburzenie umiarkowanej części muzułmanów, bojących się odwetu. Redakcja "Charlie Hebdo" podała, że Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego potępiła zamach, nazywając go "barbarzyńskim aktem przeciwko demokracji". Organizacja, uznana przez francuski rząd za reprezentanta całej społeczności muzułmańskiej w kraju, uznała, że jest to zamach na demokrację i wolność prasy. Jeden z przywódców francuskich muzułmanów, imam z Drancy, nie krył swojej złości. Przyznał, że napastnicy krzyczeli „Allah Akbar” - Allah jest wielki, ale natychmiast stwierdził, że to nie ma nic wspólnego z prorokiem. Jego zdaniem, sprawcy są kryminalistami kierującymi się nienawiścią i barbarzyńskimi instynktami sprzecznymi z Islamem.
Prezydent Francji Francois Hollande oświadczył, że nie ma wątpliwości, iż doszło do zamachu terrorystycznego. "Jesteśmy zagrożeni, ponieważ jesteśmy krajem wolności, i ponieważ jesteśmy krajem wolności, nie poddamy się groźbom i ukarzemy napastników" - oświadczył prezydent Francji. W kraju zaostrzono antyterrorystyczne środki bezpieczeństwa. Przed redakcjami, miejscami kultu, w wielkich domach handlowych, na dworcach i lotniskach wzmocniono patrole policji i wojska. Szkołom zabroniono wycieczek i innych aktywności w mieście.
Ze stolic całego świata płyną słowa potępiające atak i zapewnienia o solidarności z Francją.
Stany Zjednoczone potępiły atak "w najostrzejszych możliwych słowach". Prezydent Barack Obama polecił swemu rządowi udzielenie francuskim władzom wszelkiej pomocy, potrzebnej do schwytania sprawców. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest zapewnił o solidarności z rodzinami ofiar.
Zamach potępił też szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, nazywając go "aktem barbarzyństwa". "Jestem głęboko wstrząśnięty brutalnym i nieludzkim atakiem na redakcję "Charlie Hebdo" - powiedział Junkcer.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel oświadczyła, że jest to nie tylko "nikczemny atak" na naród francuski, lecz na wolność słowa i mediów, które są jądrem wolnej demokracji. "Nie ma dla tego usprawiedliwienia" - powiedziała Merkel. W imieniu Niemców złożyła wyrazy współczucia rodzinom i bliskim ofiar.
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron, potępiając "odrażający zamach", zapewnił, że jego kraj wspiera Francję "w walce przeciwko terrorowi i w obronie wolności mediów".
Atak w Paryżu potępił Watykan. Według biura prasowego Stolicy Apostolskiej, był on podwójnie odrażający: ponieważ był to atak terrorystyczny i ponieważ był zamachem na wolność prasy.
Także Bronisław Komorowski potępił akt terrorystyczny w Paryżu. Prezydent określił zamach jako barbarzyński akt przemocy i złożył kondolencje na ręce prezydenta Francji - poinformowała jego Kancelaria.
"Spodziewaliśmy się tego"
Francuzi spodziewali się ataku terrorystycznego już od jakiegoś czasu - powiedział BBC Dominique Moisi z Francuskiego Instytutu Spraw Zagranicznych, komentując doniesienia o zamachu na redakcję satyrycznego pisma "Charlie Hebdo" w Paryżu.
Pod wieloma względami ten straszny atak nas nie zaskakuje. Spodziewaliśmy się, że niestety coś takiego się stanie. Pytanie nie brzmiało "czy", tylko "kiedy" będzie to miało miejsce. No i miało dziś - mówił Moisi.
Moisi dodaje, że mobilizację służb dało się zauważyć gołym okiem. Przed świętami widać było większe środki bezpieczeństwa. Na ulicach, na dworcach, na lotniskach i przy głównych sklepach obecni byli żołnierze i policjanci. Służyło to uspokojeniu Paryżan, ale też zniechęceniu potencjalnych terrorystów. Niestety, to nie wystarczyło - podkreślał Moisi
Według ostatnich danych w zamachu zginęło 12 osób. Kilkanaście zostało rannych, cztery - ciężko.
Takich zamachów może być więcej
Prof. Michał Chorośnicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego obawia się, że podobnych ataków może być coraz więcej. Ekspert od spraw terroryzmu międzynarodowego wyjaśnia, że jak zawsze pierwszy atak rodzi szok, ale też uzmysławia innym, że takie działania są możliwe. "Skoro tak, to wyobraźmy sobie inne pisma i inne redakcje, które niekoniecznie dobrze piszą o świecie muzułmańskim i automatycznie czują zagrożone" - podkreśla prof. Chorościński.
Ekspert dodaje, że obecnie podobne ataki są możliwe w każdej stolicy i w każdym miejscu. Zdaniem prof. Chorośnickiego zagrożeni mogą czuć się także wydawcy książek, którzy wydają nieprawomyślne tytuły. "Każdy kto się narazi w taki czy inny sposób, będzie karany śmiercią - to jest przerażające" - podsumowuje ekspert.
Hiszpańskie media solidaryzują się z "Charlie Hebdo"
„Podły i tchórzliwy atak terrorystyczny” - takim mianem hiszpańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych określiło w oficjalnym komunikacie zamach przeciwko francuskiemu satyrycznemu pismu "Charlie Hebdo".
Z pokrzywdzonymi w tragedii solidaryzują się hiszpańskie media.Satyryczny tygodnik „Mongolia” opublikował na swej stronie internetowej przedrukowaną z "Charlie Hebdo" karykaturę Mahometa przerażonego działalnością islamskich terrorystów. Kierujący tygodnikiem zapowiedzieli, że przedrukują wszystkie karykatury, za które - jak to określili - „ich koledzy z Paryża zostali zamordowani”.
Na stronie internetowego wydania humorystycznego pisma „Jueves” widnieje przewrócony kałamarz, z którego wylewa się krew i nad którym widnieje napis: „Złe czasy dla humoru”. A dziennik "El Mundo" publikuje rysunek z hasłem: „Humor albo śmierć”. „Bardziej niż kiedykolwiek Hiszpania stawia teraz na wolność prasy. Jest to podstawowe i niezbywalne prawo” - czytamy w komunikacie MSZ.
Hiszpański rząd w imieniu własnym i społeczeństwa złożył kondolencje rodzinom ofiar, administracji państwa i wszystkim Francuzom.
Wieczorem pod francuską ambasadą w Madrycie odbędzie się manifestacja. Jej inicjatorami są mieszkańcy stolicy Hiszpanii.
"Rzeź w Paryżu"
Moskiewskie media określają zamach na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo" mianem „rzezi” w Paryżu. Rosyjscy komentatorzy są zdania, że to „olbrzymia porażka” francuskich służb specjalnych.
Gazeta „Kommiersant” pisze, że ten największy w ostatnich latach akt terrorystyczny we Francji może poważnie wpłynąć na polityczną sytuację w państwie. Komentator Maksim Jusin przypuszcza, że zapewne nie obejdzie się bez głośnych dymisji - szczególnie wtedy, gdy terroryści nie zostaną szybko ujęci. „Tak jak w Ameryce życie podzieliło się na i jedenastym września. Tak samo we Francji symboliczna będzie data siódmy stycznia 2015 roku”. Komentator zaznacza, że widoczne jest, iż polityka francuskich władz wobec radykalnego islamu prowadzi w ślepy zaułek. Jego zdaniem, akt terrorystyczny stanie się kolejnym ciosem dla prezydenta Francois Hollande'a i będzie sprzyjać wzrostowi popularności francuskiej prawicy.
"Kommiersant" pisze, że akt terrorystyczny w Paryżu może wpłynąć też na uregulowanie kryzysu ukraińskiego, ponieważ Francja zajmie się teraz innymi sprawami niż pośrednictwo w rozmowach. Dlatego planowane na 15 stycznia spotkanie w Astanie przywódców Francji, Niemiec, Ukrainy i Rosji stoi pod znakiem zapytania.
"Wojna cywilizacji"
To wojna cywilizacji - tymi słowami Eryk Mistewicz, ekspert z zakresu marketingu politycznego i znawca problematyki francuskiej komentuje wydarzenia, do których doszło w Paryżu. W wyniku ostrzału ze strony napastników wznoszących okrzyki o potędze Allaha zginęło kilkunastu redaktorów pisma satyrycznego.
Na ulicach Paryża rozgrywa się wojna cywilizacji - mówi ekspert, i wyraża obawy w związku z tym, co może się wydarzyć w trakcie najbliższej nocy. W Paryżu, Lyonie i innych miastach Francji ludzie chcą się spotkać, by wyrazić protest przeciwko islamskiemu terroryzmowi.
Mistewicz uważa, że w dzielnicach imigranckich może być gorąco - nie da się wykluczyć gwałtownych zamieszek.
Ekspert wiąże drastyczne zdarzenie z nieskuteczną polityką Francji wobec uchodźców, którzy unikają integracji, co prowadzi do napięć społecznych. W jego opinii to zimny prysznic dla całej Unii Europejskiej, bo problemy z imigrantami narastają już od jakiegoś czasu.
>>> Czytaj też: Ukraina: Projekt Noworosja zakończy się klęską - przyznają nawet separatyści