Nowelizację ustawy o funkcjonowaniu górnictwa trzeba notyfikować w KE, bo przewiduje ona udzielenie pomocy publicznej. Zgodnie z unijnym prawem, kopalnie w procesie wygaszenia, którym udzielono pomocy, będą mogły wydobywać węgiel do 2018 r., a procesy wygaszające mogą trwać do 2027 r.

Rządowy plan naprawy Kompanii Węglowej w początkowej, zaprezentowanej 7 stycznia wersji przewidywał m.in. przekazanie czterech kopalń, które są w najgorszej sytuacji, do specjalnej spółki "w celu stopniowego wygaszania działalności (z możliwością innych działań restrukturyzacyjnych)".

Jednak zawarte w sobotę porozumienie między rządem a związkami górniczymi zmieniło ten plan i teraz nie ma już mowy o "wygaszaniu", ale o restrukturyzacji części zakładów, a następnie pozyskaniu inwestorów lub tworzeniu z nich spółek pracowniczych.

"Spodziewamy się naprawdę trudnej i długiej dyskusji z KE" - przyznał w rozmowie z polskimi dziennikarzami pragnący zachować anonimowość nasz dyplomata w Brukseli. Jego zdaniem, mimo że przepisy unijne są jednoznaczne, to w decyzjach Komisji zawsze jest pewna uznaniowość. "Nie zakładamy scenariusza negatywnego" - podkreślił.

Reklama

Chociaż robocza wymiana informacji między Polską a KE miała już miejsce, to do tej pory nasz kraj nie przedstawił w Brukseli projektu programu pomocowego. W czwartek Sejm zakończył prace nad ustawa o górnictwie. Nasze władze nie skorzystały też z procedury prenotyfikacji, którą przewidują przepisy unijne. Dzięki niej Polska mogłaby otrzymać nieformalne wskazówki z Brukseli do zgłaszanego projektu.

Komisja nie chce się wypowiadać w tej sprawie, ale nie jest tajemnicą, że ograniczona jest również wysokość pomocy, jaka może trafić do kopalń. Unijne przepisy, a dokładnie decyzja Rady z 10 grudnia 2010 r. w sprawie pomocy państwa ułatwiającej zamykanie niekonkurencyjnych kopalń węgla mówi bowiem, że całkowita kwota pomocy na zamknięcie kopalni nie może być wyższa rocznie niż kwota przeznaczona na pomoc dla górnictwa w 2010 r. Branżowy portal "Wysokie napięcie" podał, że jest to 400 mln zł.

Tymczasem koszt planu naprawczego dla KW w pierwotnej formie założono na 2,3 mld zł w latach 2015-2016. Po negocjacjach z górniczymi związkowcami wzrósł on o kilkanaście procent.

Były premier Jerzy Buzek, obecnie szef komisji przemysłu badań i energii Parlamentu Europejskiego mówił w czwartek dziennikarzom w Brukseli, że nie zakłada negatywnego podejścia KE w tej sprawie. "Są pewne warunki. Musi być zachowana zasada konkurencyjności, musi być również rentowność firm, które chcemy wesprzeć. Jest wiele elementów, które Komisja sprawdza. Jestem przekonany, że przy dobrym programie przedstawionym Komisji to będzie pozytywna odpowiedź" - ocenił Buzek.

>>> Czytaj też: Górnik z 30-letnim stażem: "Tu fałszerstwo goni fałszerstwo"