W pomoc powinny się także zaangażować inne państwa NATO, w tym przede wszystkim Polska - pisze na podstawie raportu "Ocalenie niepodległości Ukrainy, przeciwstawienie się rosyjskiej agresji. Co muszą zrobić Stany Zjednoczone i NATO" Gazeta Wyborcza. Dokument został przygotowany przez byłych amerykańskich ambasadorów na Ukrainie oraz dawnych wpływowych urzędników departamentów Stanu i Obrony, a także dowódcy sił USA w Europie. Raport jest także sygnowany przez znane think tanki: The Brookings Institution, The Atlantic Council i The Chicago Council.

Twórcy raportu biją na alarm. Twierdzą, że symboliczne wsparcie dla Ukrainy nie wystarczy, a sankcje nie zatrzymają Rosji. Putin już dawno przestał sprawiać pozory pokojowego nastawienia, już nie stara się ukrywać militarnych posunięć przed satelitami, a rosyjskie wojska stacjonujące w przygranicznej strefie w każdym momencie mogą wtargnąć na Ukrainę.

USA co prawda planują wysłanie wojskowej misji szkoleniowej na Ukrainę (według doniesień Fox News) składającej się ze spadochroniarzy ze 173. Brygady Powietrznodesantowej, która stacjonuje we Włoszech. Szkolenie miałoby koncentrować się na obronie przed atakami artylerii i wyrzutni rakiet obsługiwanych przez rosyjskich wojskowych i separatystów.

Wojskowa finansowa pomoc dla Ukrainy ze strony USA powinna wynieść co najmniej miliard dol. do końca 2015 roku i przynajmniej 3 mld dol. do 2017. - Przekazanie pomocy nie przeczy poszukiwaniu rozwiązania na drodze pokojowej, jest wręcz nieodzowne do jego osiągnięcia - piszą twórcy dokumentu. Tylko część rekomendowanej do przekazania broni jest śmiercionośna. Chodzi o lekkie rakietowe systemy przeciwpancerne. Systemy te pomogłyby w obronie przeciw czołgom i transporterom opancerzonym.

Reklama

Ukraina potrzebuje też m. in. radarów rozpoznania artyleryjskiego, nieuzbrojonych dronów średniego zasięgu, systemów do zakłócania pracy dronów, bezpiecznych systemów łącznościowych, opancerzonych samochodów typu Humvee i sprzętu medycznego. Więcej w środowym wydaniu "Gazety Wyborczej".