Dzisiejsza sesja po raz kolejny wskazywała na to, że rozgrzany do czerwoność krajowy segment małych i średnich spółek domaga się pewnej korekty.

Z kolei duże spółki pozostają w konsolidacji i po spadkowym wtorku ich wartość nieco rośnie oznaczając stabilizację po wcześniejszym strachu.

Niepokój inwestorów z wtorku porównać można do tego z maja 2013 roku, kiedy po jastrzębich słowach Bena Bernanke obawiano się ograniczenia wówczas funkcjonującego programu QE3. Aktualnie obawy są przed możliwą podwyżką stóp procentowych w czerwcu oraz jastrzębim wydźwiękiem komunikatu w przyszłym tygodniu. Wpływ tych oczekiwań w ostatnim czasie był szczególnie widoczny na rynku walutowym, gdzie euro przez ostatnie pięć dni osłabiło się aż o 4,8%, czyli w tempie szybszym niż nawet w okresie kryzysu zadłużenia z 2012 roku. Teraz jednak dane w Eurolandzie się poprawiają i wraz ze słabym euro wspierają ceny akcji, co wczoraj wyniosło DAX-a na nowe maksima. Z kolei silny dolar negatywnie oddziałuje na zyski amerykańskich koncernów międzynarodowych i osłabia indeks S&P500, który wczoraj kosmetycznie spadł. Dzisiaj te role nieco się odwróciły. Powodem po raz kolejny był rynek walutowy, na którym dla odmiany to euro było silniejsze. Takie zachowanie doprowadziło do wzrostów za oceanem, a w Europie spowodowało lekką korektę wczorajszego sporego optymizmu.

Wsparciem dla takich zmian były amerykańskie dane, które dzieliły się na pozytywne wskazanie związane z cotygodniowymi wnioskami o zasiłek dla bezrobotnych oraz słabszą od oczekiwań sprzedażą detaliczną. Zdecydowanie ważniejsze były doniesienia o sprzedaży, która spadła po raz trzeci z rzędu. Co ciekawe, sprzedaż paliw wzrosła o 1,5% po spadku o 9,8% w styczniu. Zaciążyła sprzedaż samochód i części do nich (-2,5%), ale nie tylko, gdyż sprzedaż bez paliw i samochodów i tak spadła o 0,2%. Tutaj z pewnością zimowa aura miała swój udział, ale nie zmienia to faktu, że dane wpisują się w długą ostatnio serię zaskoczeń negatywnych, gdzie jedynie rynek pracy pokazuje siłę. Takie informacje zmniejszyły lekko oczekiwania co do jastrzębiego wydźwięku przyszłotygodniowego posiedzenia FOMC. W końcu Fed stara się silnie uzależnić swoją przyszłą politykę od publikowanych danych, a te rychłą podwyżkę stóp nie do końca uzasadniają.

Lokalnie zmiany indeksów nie były duże. Indeksy dużych i średnich spółek wzrosły po 0,2%, ale w jednym i drugim przypadku zamkniecie niewiele odbiegało od początkowego optymistycznego otwarcia. W trakcie samej sesji próżno więc było szukać regularnych wzrostów, co oznacza, że popyt stał się ostrożniejszy. Jeszcze wyraźniej było to widać w przypadku spółek małych, których indeks ostatecznie kosmetycznie spadł. Wszystko to wskazuje na stabilizację po wcześniejszych wzrostach w przypadku małych i średnich spółek. Z kolei blue chipy w stabilizacji są już od dawna i dzisiejsza sesja żadnej zmiany nie przyniosła.

Reklama