Energetyczny potentat dołączył do grona spółek, które w ciągu 12 miesięcy zarobiły co najmniej miliard złotych. Ubiegłoroczny zysk netto w wysokości 1,006 mld zł był o 35 proc. wyższy niż rok wcześniej. O 17 proc. wyższa była także EBITDA. Wyższa na pewno będzie dywidenda. Czy jednak potanieje prąd? To zdaniem rozmówców DGP zależy od tego, czy i jak zostaną zrealizowane plany konsolidacji w energetyce.
– Wyniki uzyskane w 2014 r. sprawiły, że zdecydowaliśmy się zarekomendować wyższą dywidendę – deklaruje Mirosław Bieliński, prezes zarządu Grupy Energa. W tym roku wyniesie ona 596 mln zł, czyli o prawie 200 mln więcej niż w roku ubiegłym.
Zdecydowanie ostrożniej przedstawiciele spółki wypowiadają się na temat przyszłości firmy. Bieliński nie chce jednoznacznie komentować rządowych planów dotyczących fuzji w sektorze energetycznym. – Wiemy o rozważaniach na ten temat, ale adresatem tego pytania powinno być Ministerstwo Skarbu – kwituje.
Prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej, współautor „Programu dla elektroenergetyki” przyjętego przez rząd w marcu 2006 r., uważa, że dalsza konsolidacja to pomysł szkodliwy dla branży. I zły dla odbiorców energii elektrycznej.
Podobnego zdania jest Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, radca prawny i była prezes UOKiK, która w 2010 i 2011 r. zablokowała podobne plany. Analiza przeprowadzona wtedy przez UOKiK wykazała, że przeprowadzenie takiej operacji ograniczy konsumentom możliwość wyboru dostawcy energii i doprowadzi do wzrostu cen. W ten sposób rząd, zamiast zapowiadanego obniżenia cen, osiągnie zgoła odmienny efekt.
Według Mielczarskiego jeśli do konsolidacji nie dojdzie, czeka nas fala obniżek cen energii. – Ze względu na budowę nowych elektrowni, takich jak Kozienice Opole czy Turów i na wejście nowych mocy, czeka nas spadek cen energii. Ten proces nabierze tempa w latach 2018–2020 – uważa profesor. Według niego ceny mogą być niższe nawet o 20–30 proc.
Eksperci zwracają również uwagę na polityczny kontekst planu konsolidacji. W tle łączenia spółek energetycznych pojawia się górnictwo, które miałoby zostać wsparte przez potężniejsze grupy. Niedawno Rafał Baniak, wiceminister Skarbu Państwa kwestionował taką tezę. Zapewniał, że takie związki mogą być wyłącznie ekonomicznie uzasadnione. Podał przykład Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), która kupiła należącą do Kompanii Węglowej kopalnię Knurów-Szczygłowice. Ten ruch inwestorzy notowanej na giełdzie spółki przyjęli wyprzedażą akcji. Jednak Baniak twierdzi, że mimo chwilowych zawirowań za kilka lat JSW będzie czerpać z tej transakcji korzyści.
Prezes Energi nie chce odpowiadać na pytanie, czy ewentualna konsolidacja korzystnie wpłynie na kondycję finansową grupy. Na początku roku minister skarbu Włodzimierz Karpiński zapowiedział, że MSP przedstawi do końca stycznia założenia konsolidacji polskiego przemysłu energetycznego, tj. spółek energetycznych w nadzorze ministra skarbu: Enei, Taurona, PGE i Energi. Później ten termin był przesuwany. Pod koniec stycznia związkowcy, cytowani przez media, informowali, że MSP przedstawiło scenariusze połączenia Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) z Energą i Taurona Polskiej Energii z Eneą. Obecnie Skarb Państwa posiada 58,39 proc. akcji PGE, 30,06 proc. akcji Taurona, 51,5 proc. akcji Enei i 64,09 proc. akcji Energi.
Już w trakcie konsolidacji z 2006 r. z analiz wynikało np., że nie należy ze sobą konsolidować Energi i PGE ze względu na różne specjalizacje obu firm. Wtedy i dziś negatywnie oceniano także połączenie Taurona z Eneą, bo ten pierwszy koncern musi przede wszystkim odbudować swoje moce wytwórcze (m. in. elektrownie Łagisza i Łaziska). Tak dużych kwot na spłatę nie ma szykowana do mariażu Enea, która kończy budowę i wkrótce zacznie spłatę nowego bloku w elektrowni Kozienice.
Co na to sami zainteresowani? – Fuzja z Eneą byłaby korzystna dla akcjonariuszy Taurona – ocenił Dariusz Lubera, prezes Taurona. Dociskany przez dziennikarzy, czy ewentualnie widziałby synergie wynikające z takiej fuzji, podkreślił, że na razie takiego tematu nie ma.
>>> Czytaj też: Autostrada, czyli droga przez mękę. Na A1 czekają nowe bramki i korki [MAPA]