Nierówności społeczne w krajach OECD są najwyższe w historii badań. W najgorszej sytuacji są ludzie młodzi, informuje Gazeta Wyborcza.

Zdaniem sekretarza generalnego OECD Jose Angela Gurrii nierówności społeczne są złe dla długofalowego wzrostu gospodarczego.

Jednym z najważniejszych wyzwań dla krajów członkowskich jest poprawa jakości miejsc pracy. Zdaniem organizacji rosnąca ilość ludzi zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu, na czas określony lub w ramach własnej działalności gospodarczej tylko zwiększa nierówności społeczne. W latach 1995-2013 ponad połowa miejsc pracy w krajach OECD nie była pracą na etat.

Problem ludzi młodych

Reklama

Według danych OECD 40 proc. zatrudnionych w innej formie niż umowa o pracę to ludzie poniżej 30 roku życia. Osoby w tym wieku mają także małe szanse, by z zatrudnienia tymczasowego przejść na pełen etat.

Raport wskazuje także, że w publicznej debacie niedostateczną uwagę poświęca się spadającym dochodom najbiedniejszych. Obecnie spadają zarobki 40 proc. społeczeństw OECD. Klasa średnia straciła ze względu na spadek zatrudnienia w przemyśle, a na rynku pracy dla pracowników nisko wykwalifikowanych jest coraz wyższa konkurencja związana z globalizacją. Problem nasilił się ze względu na kryzys, który najboleśniej odczuwają właśnie najmniej zarabiający.

Źle w USA, dobrze w Norwegii

Najwyższe nierówności społeczne twórcy raportu odnotowali w Chile, Meksyku, Turcji, USA i Izraelu. Najniższe w Danii, Słowenii, Słowacji i Norwegii. Wzrost bogactwa najbogatszych i rosnące ubóstwo biednych są najbardziej widoczne w USA.

Raport wskazuje także, że choć do początków XXI wieku rozwarstwienie społeczne w Polsce rosło, to od wstąpienia do Unii Europejskiej zaczęło spadać.