Od 18 maja policja zabiera prawa jazdy blisko 100 kierowcom dziennie. To dwukrotnie więcej niż przed zaostrzeniem przepisów.

W pierwszym tygodniu obowiązywania nowych przepisów prawa jazdy straciło na okres trzech miesięcy prawie 700 kierowców, którzy przekroczyli o ponad 50 km/h prędkość na obszarze zabudowanym. To oznacza, że dziennie prawo jazdy traci około setka osób. Najwięcej dokumentów odebrały: drogówka stołeczna (aż 115), wielkopolska (72) i dolnośląska (69).

Przed zmianami policjanci co prawda nie mogli zabierać z automatu prawa jazdy za przekroczenie prędkości. Jednak w przypadku rażących naruszeń mogli odstąpić od stosowania mandatu karnego na rzecz skierowania do sądu wniosku o ukaranie z jednoczesnym wnioskiem o orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdu. W okresie kwiecień – grudzień 2014 r. (dane są zbierane od kwietnia) policjanci skierowali 13,1 tys. takich wniosków. To ok. 50 tego typu sytuacji dziennie. Podobnie było w pierwszych miesiącach 2015 r. (od stycznia do 3 maja). Wychodzi więc na to, że surowe kary dotykają dziś dziennie dwukrotnie większej liczby kierowców niż przed 18 maja.

Jak twierdzi mł. insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji, po zachowaniach kierowców już widać, że obawiają się nowych sankcji za niestosowanie się do znaków. – Kierowcy jeżdżą wolniej, zwłaszcza na terenie zabudowanym. Wcześniej nawet jak poruszałem się oznakowanym radiowozem zgodnie z wyznaczonym limitem prędkości, wielu kierowców próbowało mnie wyprzedzać. Dziś już tacy odważni nie są – przekonuje Konkolewski.

Policja i rząd liczą na to, że dzięki zaostrzeniu przepisów sytuacja związana z bezpieczeństwem na naszych drogach zacznie się poprawiać. Jak wynika z danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego działającej przy resorcie infrastruktury i rozwoju, 2014 był kolejnym rokiem, w którym odnotowano poprawę bezpieczeństwa. Dane w skali całego kraju wskazują na spadek liczby wypadków (o 877 mniej), ofiar śmiertelnych (o 155) oraz rannych (o 1514). W niektórych województwach procentowy spadek liczby ofiar był nawet dwucyfrowy (lubelskie – o 22 proc., lubuskie – o 14 proc.).

Reklama

Z rankingu bezpieczeństwa na europejskich drogach opracowanego przez Komisję Europejską w marcu 2015 r. wynika, że Polska awansowała o trzy pozycje w stosunku do poprzednich lat. Wskaźnik liczby zabitych na 100 tys. mieszkańców to obecnie 8,3. Dla porównania, jeszcze w 2005 r. wynosił aż 14. Aktualny wynik w dalszym ciągu stawia nas na szarym końcu w klasyfikacji unijnej. Gorzej od nas wypadają tylko Bułgaria, Litwa, Rumunia i Łotwa.

W 2014 r. wśród 3202 ofiar śmiertelnych wypadków drogowych 1548 stanowili kierujący pojazdami, 538 – pasażerowie oraz 1116 – piesi. I właśnie ta ostatnia liczba dotycząca zabitych pieszych budzi niepokój ekspertów z Krajowej Rady BRD. To dlatego na lata 2015–2016 priorytetem dla rządu i instytucji zajmujących się bezpieczeństwem drogowym będą ochrona pieszych i zarządzanie prędkością. – W Programie Realizacyjnym na lata 2015–2016 w filarze „Bezpieczny człowiek” określiliśmy konkretne zadania do realizacji mierzone wskaźnikami. Przykładowo jednym z zadań w tym zakresie realizowanym przez GDDKiA będzie budowa urządzeń bezpieczeństwa dla pieszych na drogach krajowych w miejscach o wysokim stopniu ryzyka indywidualnego – mówi Agata Foks, sekretarz Krajowej Rady BRD.

>>> Czytaj też: Ryanair – nawrócony grzesznik. Bycie miłym się opłaca, zyski szybują w górę