Od SLD, PO, PSL poprzez PiS i jakie tam jeszcze mamy partie. Choćby z tego powodu, że jest nieprzewidywalny, niesterowalny, nie przestrzega reguł gry. I niełatwo go przestraszyć, gdyż tak już dostał w kość, że nawet więzienie mu niestraszne. Kim jest więc Zbigniew Stonoga? Niespełnionym milionerem, politycznym cynikiem, który chce ugrać swoje na społecznym niezadowoleniu, wariatem wreszcie? Ja będę obstawiała, że jest niechcianym dzieckiem systemu, odrzuconym, skrzywdzonym, ale jednak ukształtowanym przez niego. Które dorósłszy, za swój cel postawiło zemstę. Jest silny, bo gromadzi wokół siebie armię podobnych do niego: odsuniętych na margines, zdesperowanych, wściekłych. I niemających nic przeciwko temu, żeby jawnie i bez krępacji okazywać pogardę prawu. A w każdym razie temu prawu, które ich kiedyś niesprawiedliwie i źle potraktowało.
Stonoga na pewno nie jest idiotą. Może wyglądać na nierozgarniętego misia z bobasowatą twarzą, ale za tą powierzchownością kryje się precyzyjny umysł, który nie ma litości dla wrogów. Doświadczył tego były rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski, którego kariera ucierpiała na skutek starań Pana Zbyszka, jak go czule nazywają fani w sieci (wczoraj około godz. 18 na Facebooku było ich już ponad 390 tys.). Sokołowski stał się jego celem, kiedy komentując działania Stonogi, nazwał go przestępcą, przeciwko któremu toczą się sprawy. W odpowiedzi ten kupił i wystawił na sprzedaż w sieci dług, jaki policjant miał do zapłacenia za sylwestrową imprezę w hotelu Senator w Dźwirzynie z 2010 r. W każdym razie rzecznik jest już byłym rzecznikiem, poszedł – w wieku 42 lat – na zasłużoną policyjną emeryturę.
Stonoga i jego zwolennicy nienawidzą policji. Tak samo jak prokuratury, sądów, polityków, urzędników, mediów. Generalnie: systemu. On z powodu swoich zawiedzionych nadziei i podeptanych marzeń. Tego, że dał się oszukać jak dziecko i w efekcie trzy lata spędził w więzieniu, że „wykręcono” mu 89 spraw, w których znakomitej większości został uniewinniony. Wyroki zapadły tylko za lżenie sądów i policji. Bo Stonoga nie przebiera w słowach. Mówi językiem ulicy. I to tej ciemnej, zakazanej. Co odstręcza od niego tych wszystkich normalnych, dobrze wychowanych. Oni gładko przyjmą opowieść o ch...u, d...e i kamieni kupie, ale tylko wtedy, kiedy podlewane są dobrym winem i zagryzane ośmiorniczkami. Skłonni są uśmiechnąć się, machnąć ręką– nic wielkiego się nie stało. Układanie się polityków z biznesmenami? Na całym świecie się tak robi. Wywracanie ministerialnych stołków? Patrz wyżej.
Reklama
Dla tych „brzydkich i złych” stanowiących armię Stonogi jest to dowód, że prawo w Polsce nie działa. A jeśli działa, to nie w interesie zwykłych ludzi – złodziei i idiotów, którzy są skłonni pracować za 6 tys. zł. Nieprzypadkowo więc w poniedziałek światło dzienne ujrzały fotokopie dokumentów z afery podsłuchowej. Komplet. Dwa i pół tysiąca stron. Serwery się grzały, bo wszyscy chcieli przeczytać, kto co powiedział, kto z kim „uprawiał stosunki seksualne”. Kto się podniecał przy lekturze – jego sprawa. Zbigniew Stonoga nie kieruje się emocjami. Doskonale zdaje sobie sprawę, w jakim świetle stawia to „elity” – tych wszystkich polityków i biznesmenów. I wie, że już się z tego nie podniosą. Kiedy rozmawiałam z nim w listopadzie zeszłego roku, dawał mi do zrozumienia, że ambicje ma większe niż kąsanie jakiegoś „psa” po nogach. A niecały miesiąc temu, 19 maja, zamieścił na swoim profilu post: „(...) Suma zdarzeń ostatnich miesięcy pozwala mi złożyć jasne, przejrzyste i czytelne oświadczenie publiczne, iż oto powstaje Stonoga Partia Polska. Jej Członkiem nie może być nikt, kto kiedykolwiek był Posłem na Sejm R.P. czy Senatorem. Zapraszam do współpracy. Za kilkanaście dni ogłoszę harmonogram naszych spotkań na terenie całej Polski. Teraz czekam na Pawła i w taki czy inny sposób ruszamy razem”.
Nie jestem do końca przekonana, czy Kukiz dogada się ze Stonogą. Temperamentnemu rockandrollowcowi, który jest jednak „kupowany” politycznie głównie przez inteligencję, może nie pasować image Stonogi i jego knajacki język, a także rycerze o zakazanych gębach, których wokół siebie zgromadził. Ale to nieważne. Istotniejszy jest fakt, że dziś Stonoga to nie pojedyncza osoba, ale zjawisko. Setki tysięcy Stonóg, proszę państwa. Gryzących i żądnych krwi. Nie dziwią więc obawy niektórych polityków koalicji i ich twierdzenia, że opublikowanie dokumentów z afery podsłuchowej destabilizuje Polskę. Jeśli ktoś niczym Ludwik XIV wstawał co rano z przeświadczeniem, że państwo to ja, a nagle zdał sobie sprawę, iż już nic nie będzie tak jak dawniej, musiał się poczuć maksymalnie zdestabilizowany.
Mariusz Sokołowski stanowczo dementuje, że ma jakikolwiek dług. Jest w sporze sądowym z Panem Zbigniewem Stonogą. Zaprzecza także, iż to konflikt z tą osobą zdecydował o jego odejściu ze stanowiska rzecznika prasowego Komendy Głównej Policji. Decyzję tę, jak twierdzi, podjął rok wcześniej.
ikona lupy />
Mira Suchodolska sekretarz redakcji / Dziennik Gazeta Prawna