O ile w wypadku kredytów hipotecznych dla osób fizycznych można mówić o zaostrzeniu polityki kredytowej przez banki, o tyle w wypadku kredytów dla deweloperów można mówić o prawdziwej blokadzie.

- To dramat. O ile na początku roku składaliśmy jeden wniosek kredytowy, by uzyskać kredyt dla dewelopera, o tyle w połowie roku już trzy, a teraz składamy nawet osiem wniosków - mówi Iwona Załuska z firmy Upper Finanse.

Klienci w żadnym wypadku nie są zainteresowani kupowaniem mieszkań na etapie dziury w ziemi. Kredyt z banku może być w tej sytuacji dla dewelopera jedynym ratunkiem. Jednak banki nie maja pieniędzy na wzrost akcji kredytowej, a budownictwo to dla nich w tej chwili branża zwiększonego ryzyka.

Jest to jeden z największych problemów, jakie mają obecnie firmy deweloperskie. Banki zaostrzyły kryteria i są bardzo duże problemy z uzyskaniem kredytu w banku - twierdzi Jarosław Szanajca prezes Dom Development.

Reklama

- Wymagany przez banki wkład własny wzrósł z 20 do 40 proc. kosztów całej inwestycji. Wzrosły też marże bankowe, które na początku roku wynosiły 1,5-2 proc., a teraz nawet 3,5 proc. - przyznaje Iwona Załuska.

Oznacza to wzrost marży bankowej o 100 proc. Banki akceptują wyższe ryzyko przy udzielaniu kredytów hipotecznych dla niektórych deweloperów, ale w zamian domagają się wyższej ceny. Skutkiem obecnej sytuacji jest wstrzymanie rozpoczęcia nowych inwestycji, jeśli deweloper nie ma zapewnionego pełnego finansowania. Zdaniem ekspertów w przyszłym roku można się spodziewać dramatycznego spadku liczby oddanych nowych mieszkań. Duzi deweloperzy, od lat obecni na rynku, twierdzą że przetrzymają tę sytuację, a inni, którzy trafili na rynek na fali niedawnej hossy i nie mają środków na dokończenie inwestycji, mogą upaść.