Najbliższe dni mogą być przełomowe dla kierowanej przez Jacka Wojciechowicza spółki Inno-Gene. W tym tygodniu firma specjalizująca się w diagnostyce genetycznej przedstawi nową strategię, a jej akcjonariusze podejmą decyzję o emisji akcji oraz przejściu z tzw. małej giełdy NewConnect na główny rynek warszawskiej giełdy. Na NC firma jest teraz wyceniana na blisko 45 mln zł. W 2014 r. jej przychody wyniosły ponad 4,4 mln zł, a zysk netto 1,8 mln zł. W pierwszym półroczu 2015 r. firma zanotowała 144 tys. zł straty, co było związane m.in. z inwestycjami w rozwój sprzedaży.
– W projektach uchwał zaproponowaliśmy, aby do rąk nowych inwestorów potencjalnie trafiło nie więcej niż 25 proc. kapitału spółki. W nowej strategii położymy nacisk na wzrost sprzedaży testów genetycznych nowej generacji, które przynoszą wyższe marże – zapowiada Wojciechowicz. Firma planuje z amerykańską firmą International Technology Ventures zainwestować w projekt, zakładający rozwój sekwencjonowania całogenomowego, najnowocześniejszej technologii w badaniach genetycznych. Inno-Gene chce też rozwijać sprzedaż nieinwazyjnych testów prenatalnych. Poza nimi oferuje testy badające predyspozycje do zachorowania na nowotwory i pozwalające na indywidualny dobór chemioterapii.
Biologia i nowe technologie jeszcze w szkole były pasją Wojciechowicza. Dlatego jego wybór padł potem na biotechnologię na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. W latach 2001–2004 pracował w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, a przez dwa kolejne lata – w Instytucie Badań DNA w Warszawie. Powoli pojawiło się jednak znużenie. – Coraz bardziej uciążliwy był fakt, że nasza praca naukowa nie przekładała się na rozwiązania, które są realnie wykorzystywane w medycynie. Instytuty były pełne sprzętu i pomysłów, które nie opuszczały murów uczelni. Brakowało połączenia między laboratoriami i rynkiem – wspomina.
Wtedy razem z kolegą ze studiów postanowił realizować pomysły we własnej firmie. Pierwszym krokiem było założenie w 2006 r. Centrum Badań DNA. Zaczynali od testów diagnostyki odkleszczowej. Do otwarcia własnej działalności wykorzystali pieniądze prywatne i pożyczone, za które kupili podstawowy sprzęt. Przydały się też dotacje z UE, z których firma po raz pierwszy skorzystała w 2009 r. Z kolei w 2010 r. pozyskała inwestora, który kupił jej akcje za 1 mln zł. Wtedy powstała spółka Inno-Gene. Wojciechowicz, który kontroluje obecnie ponad 48 proc. jej akcji, przyznaje, że prowadząc własny biznes, musiał zderzyć się z twardą rzeczywistością rynku. – Brakuje systemu umożliwiającego rozpowszechnianie wiedzy o najnowszych technologiach i odkryciach naukowych. Przez to innowacje wchodzą do praktyki lekarskiej z kilkuletnim opóźnieniem – tłumaczy.
Reklama
Nie pomaga też NFZ, który finansuje głównie najtańsze badania i nie garnie się do pokrywania kosztów testów genetycznych, które pozwalają stworzyć indywidualną ścieżkę leczenia. Według Wojciechowicza kompleksowa diagnostyka genetyczna kosztuje co prawda 2–3 tys. zł, ale przy nowotworach pozwala na zaoszczędzenie znacznie większych kwot. – Mimo trudności mam satysfakcję, że uczestniczę w rozwoju biotechnologii w Polsce i mogę realnie pomagać osobom chorym lub tym, u których występuje wysokie ryzyko zachorowania. Genetyka wkrótce będzie miała ogromny wpływ na terapie i indywidualizowanie ścieżki leczenia – dodaje prezes Inno-Gene.