Podczas gdy inne kraje robią, co mogą, by stworzyć u siebie lokalne wersje amerykańskiej Doliny Krzemowej, Estonia przyjęła zupełnie inną strategię – zamienia swoje państwo w specyficzny rodzaj usługi. Chce być czymś w rodzaju „bałtyckiej aplikacji” i jest na dobrej drodze do zredefiniowania funkcji państwa XXI wieku – pisze portal Quartz.

Projekt cyfrowego obywatelstwa może nie tylko zmienić charakter ekonomicznych migracji, ale też wpłynąć na to, w jaki sposób rozumiemy pojęcie obywatelstwa. Już teraz, innowacyjność i otwartość Estonii przyciąga do tego kraju tysiące osób starających się o e-rezydenturę. W ciągu roku od startu programu, przyznano już ponad 5 tys. cyfrowych obywatelstw, które umożliwiają obcokrajowcom założenie i prowadzenie firmy w Estonii, dokonywanie rozliczeń bankowych bez konieczności wyjeżdżania z własnego kraju, a nawet bez potrzeby ruszania się ze swojej kanapy. Wszystko załatwić można przez internet. W większości innych rozwiniętych państw, takie rozpoczęcie biznesu to pełna formalności, biurokracyjna droga przez mękę. Zgodnie z założeniami rządu, z programu e-obywatelstwa do 2025 roku skorzystać ma 10 mln obcokrajowców. Co ważne, sama Estonia ma w tej chwili zaledwie 1,3 mln mieszkańców. Uzyskanie cyfrowej rezydentury w Estonii nie oznacza jednak przyjęcia oficjalnego obywatelstwa tego kraju, ani nawet uzyskania pozwolenia na wjazd na jego terytorium. Pierwszym e-rezydentem został w grudniu 201 4 roku znany dziennikarz The Economist Edward Lucas. Na początku kwietnia do tego grona dołączył też premier Japonii Shinzō Abe.

E-rezydentura to nie jedyne pionierskie rozwiązanie, które jest produktem estońskiej innowacyjności. To właśnie tu narodził się Skype czy TransferWire. Od 2007 roku w Estonii używa się elektronicznych dowodów osobistych – to najbardziej rozwinięty tego typu system na świecie. Z powodzeniem działa tu e-administracja. Obywatele niemal wszystkie ważne sprawy urzędowe załatwiają przez internet – od zarejestrowania firmy, głosowania w wyborach i wyrabiania paszportu po składanie deklaracji podatkowych. Lekarze wystawiają tu recepty online, a mieszkańcy nie wyobrażają już sobie życia bez internetowej bankowości.

>>> Polecamy: Cud technologiczny na północy Europy. Jak Estonia stała się internetową potęgą i państwem bez granic

Reklama

Taavi Kotka, podsekretarz ds. technologii informacyjnej w estońskim resorcie gospodarki i komunikacji, który jest odpowiedzialny na projekt e-rezydentury, nie spoczywa jednak na laurach. W połowie września, na estońskiej wyspie Vormsi zorganizowano specjalny hekaton, w którym udział wzięło ponad 80 programistów z 26 państwa świata. Celem konkursu było stworzenie pomysłów na dalszy rozwój estońskiego e-państwa, w oparciu o funkcjonujący już e-dowód. Zwyciężył projekt InstaVisa, który zakłada stworzenie systemu ubiegania się o wizę, który będzie tak prosty i szybki, jak zwykłe zalogowanie się jako użytkownik na portalach takich jak Google Facebook czy Twitter.

InstaVisa ma wykorzystywać dane zapisane w estońskim dowodzie elektronicznym i automatycznie wypełniać nimi wniosek o wizę, który umożliwia obywatelom państw spoza UE fizyczny wjazd na teren Estonii. To może być kolejny rewolucyjny krok w upraszczaniu przepisów migracyjnych na świecie. Jak mówi portalowi Quartz Robert Norris, założyciel InstaVisa, za jakieś dziesięć lat, wizy mogą wyglądać zupełnie inaczej niż teraz – mogą być jedynie cyfrowym numerem identyfikacyjnym zapisanym w naszym smartfonie, a ich uzyskanie nie będzie wymagało wizyt w konsulatach czy ambasadach. „Chcę stworzyć platformę, która uprości system wizowy i będzie przypominać logowanie i uwierzytelnianie swoich danych w Google czy Facebooku. Wierzę, że możemy uczynić świat mniej skomplikowanym, bez poświęcania naszego bezpieczeństwa” – mówi Norris.