Dziś francuskie samoloty dokonały kolejnego ataku na pozycje dżihadystów w Syrii. Podobnie jak to miało miejsce wczoraj - teraz celem też była Rakka, na północy kraju.
mamoloty myśliwskie Rafale i Mirage 2000 - według ministerstwa obrony zrzuciły 16-ście bomb na centra dowodzenia terrorystów. Pociski zniszczyły cel. Podobnie jak pierwszy nalot także i ten był koordynowany z Amerykanami. Zdaniem komentatorów o zacieśnieniu współpracy w walce z terroryzmem świadczy nie tylko wymiana informacji dotyczących Syrii i Iraku, ale także wizyta amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry’ego, który przybył do Paryża.

To właśnie nasilenie uderzeń na cele dżihadystów w Syrii i zmiana konstytucji francuskiej były najważniejszymi punktami wystąpienia prezydenta Francois Hollande’a przed Kongresem w Wersalu. Szef państwa francuskiego namawiał tam obydwie izby parlamentu - Senat i Zgromadzenie Narodowe do przedłużenia do trzech miesięcy stanu wyjątkowego by skuteczniej walczyć z terroryzmem.

>>> Czytaj też: Koniec wolnej Europy. Stary Kontynent musi się zmienić albo przestanie istnieć

Francois Hollande zapowiedział, że dzięki lotniskowcowi Charles de Gaulle, który płynie w kierunku Zatoki Perskiej, prowadzone będą falowe naloty na obiekty Państwa Islamskiego. Hollande wyjaśnił, że Francja jest w stanie wojny - nie cywilizacyjnej, ale z terroryzmem islamskim, który walczy nie tylko z Piątą Republiką, ale z całym demokratycznym światem. Stąd wezwanie prezydenta do natychmiastowej debaty Rady Bezpieczeństwa ONZ i przyjęcia przez nią rezolucji, która pokazałaby dobitnie, że świat zachodnich wartości uformował wspólny front walki z islamskim fanatyzmem.

Reklama

W najbliższym czasie Hollande ma się spotkać z Barackiem Obamą i Władimirem Putinem, by omówić koordynację działań wobec państwa Islamskiego w Syrii.

>>> Czytaj też: Waszczykowski: Europa jest nieroztropna. Nie można przyjmować imigrantów na dużą skalę