Od historycznych szczytów ceny akcji straciły średnio 55-60 proc. Czy może być jeszcze gorzej? Te pytania dręczą każdego z kilkuset tysięcy inwestorów giełdowych i 3 mln osób oszczędzających w funduszach inwestycyjnych.

Przede wszystkim nie powinniśmy się obawiać krachu podobnego do tego, który nawiedził amerykańską giełdę w 1929 r. Wtedy akcje przejściowo straciły nawet 90 proc. swej wartości, a do poziomów sprzed załamania powróciły po dziesięciu latach. Gdyby taka sytuacja miała się powtórzyć na naszej giełdzie, WIG20 mógłby spaść nawet do 400-500 pkt. Zdaniem naszych rozmówców tak źle na pewno nie będzie.

Optymiści mówią, że właśnie dotykamy dna bessy. Sceptycy twierdzą, że choć najgorsze mamy już za sobą, to do dna bessy wciąż nam trochę brakuje, a. straty uda się odrobić w ciągu pięciu-ośmiu lat - pisze "Gazeta Wyborcza".

Reklama
T.B.