Nie ma na tyle poważnego zagrożenia dla demokracji na Węgrzech, by grozić temu krajowi najostrzejszymi sankcjami. Na takim stanowisku stoi Komisja Europejska, która - na prośbę europosłów - miała ocenić, czy należy uruchomić procedurę zmierzającą do zawieszenia Węgier w prawach członka Unii.

Chodzi między innymi o decyzje uderzające w uchodźców, w media czy o debatę o karze śmierci. Sprawy te omawiane były podczas wczorajszej debaty w europarlamencie.
Kilka miesięcy temu Parlament Europejski zwrócił się z prośbą do Komisji, by zaczęła skrupulatnie monitorować stan demokracji, praworządności i praw podstawowych na Węgrzech.

Unijna komisarz do spraw sprawiedliwości Vera Jourova nie ukrywała, że działania Budapesztu wobec uchodźców, dziennikarzy czy społeczności romskiej budziły i budzą nadal zaniepokojenie, ale na tym etapie "Komisja nie uważa, by zostały spełnione warunki do zastosowania wobec do Węgier przepisów przeciwdziałających systematycznemu zagrożeniu praworządności" - powiedziała Vera Jourova.

Z takim stanowiskiem nie zgadza się między innymi europosłanka liberałów Sophie In’t Veldt. "Węgierski rząd wzmacnia nastroje ksenofobiczne, homofobiczne, nęka media i opozycję" - mówiła podczas debaty In't Veldt.

Europoseł Zdzisław Krasnodębski uznał z kolei opinię Komisji za wyważoną. "Oskarżanie o populizm, nacjonalizm czy ksenofobię rzucane bez dania racji służą tylko jako broń polityczna przeciwko niewygodnym rządom lub partiom politycznym" - mówił Zdzisław Krasnodębski.

Reklama

Komisja zapewniła, że będzie nadal przyglądać się sytuacji na Węgrzech.

>>> Czytaj też: Orban: Polska to najsilniejszy kraj Europy Środkowo-Wschodniej