W ciągu ostatniej dekady udział eksportu w polskim PKB zwiększył się dwukrotnie. Wraz z rosnącymi słupkami pojawiają się jednak pytania, na które podczas Europejskiego Kongresu Finansowego próbowali odpowiedzieć uczestnicy panelu „Instytucje finansowe partnerem międzynarodowej ekspansji firmy – ograniczenie ryzyka w ekspansji zagranicznej”. Po pierwsze, czy choć jest dobrze, nie mogłoby być jeszcze lepiej? Po drugie, jaki jest realny udział we wzroście eksportu firm całkowicie polskich, nienależących do grup międzynarodowych?

– Zawsze należy mieć apetyt na więcej – przekonywała Ewa Kruchelska, prezes zarządu firmy Crist. Z tym zgodzili się wszyscy obecni na sali, ale czy faktycznie każda branża może z miejsca podbić międzynarodowe rynki? Niekoniecznie, czego dowodem są doświadczenia firm z sektora budowlanego. – Eksport budowlany jest dopiero na początku tej drogi. Obecnie stanowi 3–4 proc. sprzedaży krajowej. Polska branża budowlana jest zdominowana przez firmy z kapitałem zagranicznym. W pierwszej dziesiątce jest aż siedem obcych podmiotów, a trzy z nich mają w rękach ponad połowę rynku – wskazywał Jan Mikołuszko, przewodniczący Rady Nadzorczej Unibep. W jego opinii eksport zaczyna się od wyrobienia silnej pozycji na rynku wewnętrznym, bez której wyjście na rynek globalny może się nie udać. – W naszej działalności widać to ewidentnie. Jeśli lokalne władze nie korzystają z oferty danego podmiotu, to znaczy, że coś jest nie tak z jego produktami. By wzbudzić zaufanie na innych rynkach, najpierw trzeba stać się potentatem na własnym podwórku – podkreślał Robert Świechowicz, wiceprezes zarządu bydgoskiej Pesy.

Kwestia podboju polskiego rynku jest o tyle istotna, że krajowe przedsiębiorstwa niebawem utracą znaczącą pomoc, jaką jest wsparcie płynące z Unii. – Po 2023 r. będzie zapaść, do tego czasu trzeba zbudować potęgę w eksporcie – stwierdził Świechowicz. Aby tak się stało, firmy muszą szukać wsparcia w instytucjach finansowych. Tutaj z kolei jak mantra wraca pytanie, na ile rola owych instytucji powinna być misyjna. – Działalność misyjna jest zależna od wielu uregulowań międzynarodowych i krajowych. Musimy jednak pracować nad możliwością ubezpieczania transakcji z podwyższonym poziomem ryzyka. Jeśli decydujemy się na coraz niższe ceny i ubezpieczenie staje się coraz bardziej atrakcyjne, nie możemy decydować się na poniesienie całego ryzyka, czego oczekują przedsiębiorcy – wyjaśniał Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE, i dodał, że działalność tej instytucji musi być prowadzona w taki sposób, by system był wyzerowany. – Nie można do niego permanentnie dokładać, byśmy nie byli oskarżani, że np. chcemy dotować eksport – podkreślił Soroczyński.

W ekspansję polskich firm chciałyby się zaangażować także prywatne podmioty. – Banki powinny bardzo mocno wchodzić w transakcje i muszą mocno wspierać przedsiębiorców. Pomoc banków w eksporcie nie ogranicza się wyłącznie do finansowania, powinna skupić się także na rozpowszechnianiu informacji – wskazała Beata Frankiewicz, dyrektor w Pekao SA. Zgodził się z nią Jan Mikołuszko, który przypomniał, że wzmocnienie relacji w międzynarodowej wymianie dóbr służy nie tylko samym zainteresowanym, ale również wzmacnia relacje gospodarcze i polityczne pomiędzy krajami. Przy okazji można się wiele nauczyć, o czym przypomniał Piotr Skóra, skarbnik w Grupie Azoty. – Jesteśmy beneficjentem tego, że działamy na rynku unijnym. BGK kiedyś był urzędem, teraz jest bankiem, tak samo jest z KUKE, które szybko nauczyło się działać w warunkach rynkowych. Należy jednak pamiętać, że część tych dobrych standardów przyszła do nas z Unii – podkreślił Skóra, zwracając uwagę, że wiele z nich KUKE udało się zaadaptować. Tego samego zdania była Ewa Kruchelska, która wskazała na znaczną poprawę efektywności współpracy z KUKE i innymi podmiotami finansującymi. – Z dużą zazdrością patrzyliśmy na naszych kontrahentów z zagranicy, w Norwegii i w Niemczech. KUKE nadrobiła zaległości do swoich odpowiedników – stwierdziła Kruchelska.

Reklama

Jakich trendów dotyczących rozwoju polskiego eksportu możemy się spodziewać w najbliższym czasie? Według Piotra Soroczyńskiego kolejne lata zapowiadają się pod tym względem bardzo ciekawie. – Analitycy przesuwają moment, w którym jednoznacznie będzie można powiedzieć o gospodarczej stabilizacji w UE, ale największe gospodarki już mogą się pochwalić powtarzalnym wzrostem na przyzwoitym poziomie. My w tym wzroście partycypujemy. Może się okazać, że w najbliższym czasie będziemy mieli przesilenia dotyczące eksportu na Wschód. Mieliśmy duży regres handlu w tym kierunku i nadszedł moment, w którym możemy liczyć na rychłą poprawę. Wiele będzie zależało od uregulowania stosunków na linii Bruksela-Moskwa – skwitował ekspert KUKE.

Damian Furmańczyk