Agencja powołuje się na źródła w służbach bezpieczeństwa.
Wśród ofiar są zarówno rebelianci, jak i walczący z ramienia sił prorządowych.
Starcia trwają w prowincjach Taiz, al-Bajda i Marib, na południowym zachodzie kraju.
W sobotę wspierany przez szyickich rebeliantów Huti były prezydent Ali Abd Allah Salah oświadczył, że nie uzna wspieranego przez Zachód rządu, a swoją propozycję rozwiązania konfliktu przedstawił podczas rokowań w Kuwejcie.
W połowie maja prowadzone pod patronatem ONZ negocjacje w Kuwejcie załamały się. Władze Jemenu zapowiedziały wówczas, że powrót do obrad będzie możliwy dopiero wtedy, gdy rebelianci zdecydują się na wycofanie swych oddziałów z miast na północy i zachodzie kraju oraz gdy złożą broń.
Jemen jest pogrążony w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską rządowi, którego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna.
Sunnicka koalicja zwalcza wspieranych przez Iran szyickich rebeliantów kontrolujących stolicę kraju Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju.
ONZ podaje, że od rozpoczęcia w marcu 2015 roku arabskiej interwencji pod wodzą Arabii Saudyjskiej konflikt w Jemenie kosztował już życie ponad 6,2 tys. osób, z czego połowę stanowią cywile. (PAP)
ulb/ zab/