Zgodnie z nowymi założeniami w szkole podstawowej (od przyszłego roku nazywanej powszechną) dzieci będą się uczyć osiem – a nie jak do tej pory sześć – lat, co ma podnieść poziom nauczania. My postanowiliśmy pokazać takie placówki, które już teraz mogą się pochwalić znakomitymi rezultatami. Nasz ranking najlepszych szkół w województwach oparliśmy na wynikach sprawdzianu szóstoklasisty.

Dyrektorzy, których zapytaliśmy o źródła sukcesów, mówią o przemyślanej strategii i ciężkiej pracy. Kluczem jest analizowanie wyników edukacyjnych uczniów. W tym celu m.in. przeprowadzają testy Operona czy też Instytutu Badań Edukacyjnych z Wałbrzycha, pozwalające wychwycić słabe i mocne strony ucznia. – W tych obszarach, w których uczeń sobie gorzej radzi, otrzymuje pakiet materiałów do pracy, które może robić po lekcjach np. w świetlicy albo w trakcie konsultacji z nauczycielem – mówi Jolanta Mlonek-Garbarska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 81 Fundacji „Rodzice dzieciom” w Warszawie, numeru 1 w naszym zestawieniu. Jej zdaniem rodzice wybierają tę szkołę, ponieważ zależy im, by dzieci osiągnęły jak najlepsze wyniki. – Od lat jesteśmy na wysokim miejscu, choć nie zawsze na pierwszym – przyznaje dyrektorka. Czy nie jest to zbyt duża presja dla dzieci? – Staramy się znaleźć złoty środek, promujemy kreatywne myślenie. W tym roku trzecioklasiści wygrali olimpiadę kreatywności i w nagrodę pojechali do USA – tłumaczy Jolanta Mlonek-Garbarska.

Zdaniem Małgorzaty Lorenc, dyrektorki Szkoły Podstawowej im. św. Jana Kantego w Targowiskach, znajdującej się na dziewiątym miejscu w Podkarpackiem, o sukcesie decyduje motywacja uczniów. – W tym roku szóstoklasiści osiągnęli dobry wynik z testów, ale w ubiegłym roku był dużo słabszy. Jeśli uczniowie są ambitni, zależy im na ocenach i osiągnięciach, do tego w swoich działaniach są wspierani przez rodziców, egzaminy wypadają dobrze – przekonuje. – O tym, że roczniki są różne, świadczy też frekwencja na zajęciach dodatkowych. Bywa, że brakuje wolnych miejsc, a są lata, że nauczyciele nie mają z kim prowadzić lekcji – mówi.

Reklama

W lubelskiej szkole im. Bolesława Chrobrego (numer jeden w województwie) uczniów pozwala oceniać przeprowadzanie próbnych egzaminów, które uznano za jeden ze sposobów na oswojenie ze stresem. – Sądzę, że wiele dzieci po prostu się stresuje, więc nie pokazuje maksimum swoich możliwości na teście szóstoklasisty. Nasi uczniowie doskonale znają formułę egzaminu, więc mogą się skupiać na zadaniach – mówi Jadwiga Czerkas, dyrektorka placówki. Ale to także jeden z elementów strategii, którą przyjęto w szkole. – Jeśli na danym etapie uczniowie opanowali już podstawę programową, rozszerzamy im materiał, tak by się nie nudzili na lekcjach. Analizujemy też ich kompetencje, takie jak motoryka czy kojarzenie na początku nauki. Dzięki temu wiemy, które umiejętności dziecka trzeba wzmacniać – zaznacza dyrektorka.

Testy pozostaną, mimo że od tego roku znika sprawdzian szóstoklasisty. – Trudno sobie wyobrazić, że do liceów uczniowie będą się dostawać wyłącznie na podstawie konkursu świadectw – mówi Jadwiga Czerkas.

Zupełnie inną ścieżkę wybrała publiczna szkoła nr 15 w Gorzowie Wielkopolskim (nr dziewięć w woj. Lubuskim). Tam stawiają na nauczycieli. Wdrożono w niej program szkoły uczącej się. Ta nauka odbywa się w ramach współpracy z Centrum Edukacji Obywatelskiej i Polsko-Amerykańską Fundacją Wolności. Podstawą jest praca zespołowa nauczycieli. Od kilku lat stosowana jest praktyka obserwacji koleżeńskiej. Nauczyciele wspólnie omawiają strategie wychowawcze i edukacyjne. – To się sprawdza. Na warsztaty przyjeżdżają do nas nauczyciele z całej Polski – przyznaje Maria Tracz, dyrektorka szkoły. Jednym z osiągnięć jest wprowadzanie jako standardu sposobu komunikacji z uczniami. – Nauczyciel na początku każdej lekcji bardzo jasno określa cele, jakie mają zostać wspólnie osiągnięte i jakie są kryteria sukcesu. To bardzo ułatwia pracę i pomaga zrozumieć uczniom, dlaczego się uczą – tłumaczy Maria Tracz.

Hanna Guziuk, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Szczecinie im. Leonida Teligi, przekonuje – podobnie jak dyrektorka gorzowskiej podstawówki – że sukces można też osiągnąć w szkole publicznej. Jej placówka znalazła się na ósmym miejscu w woj. zachodniopomorskim, ale na pierwszym wśród szkół publicznych. – Na dobre wyniki wpływ mają rodzice, którym zależy na dopilnowaniu i dopingowaniu dzieci. Pozytywne rezultaty uzyskujemy w tych przypadkach, gdy rodzic ma do nas zaufanie. Kiedy poddaje się sugestiom nauczycieli i współpracuje z nimi – mówi. Jak dodaje, w szkole sprawdziły się mundurki. Placówka nie zrezygnowała z nich po tym, jak ich uszycie nakazał w 2007 r. Roman Giertych. – Dzięki nim dzieci choć pochodzą z rodzin o różnym statusie materialnym są ubrane jednolicie, a mogą się wyróżnić kulturą osobistą i wiedzą – zaznacza dyrektor Guziuk.

Jednak prym w rankingu wiodą niepubliczne i szkoły katolickie: na 160 szkół stanowiących top 10 w każdym województwie setka to ten rodzaj placówek. Powód? Zdaniem Jolanty Mlonek-Garbarskiej to dlatego, że takim placówkom bardziej niż reszcie szkół zależy na wynikach. Ma to bezpośrednie przełożenie na ich sukces bądź porażkę na rynku. Przy niżu demograficznym konkurencja przybiera na sile. Eksperci zwracają uwagę, że prywatnym i społecznym szkołom łatwiej osiągać lepsze wyniki w testach, bo w przeciwieństwie do szkół publicznych mogą przeprowadzać selekcję uczniów.

>>> ZOBACZ CAŁY RANKING SZKÓŁ PODSTAWOWYCH