Ponadto jeszcze w tym roku Ursus chce uruchomić sprzedaż we Francji i we Włoszech.

"Wejście na rynek niemiecki spółka planowała już od dłuższego czasu. Rynek ten jest niezwykle istotny w rozwoju Ursusa, ponieważ jest jednym z najbardziej chłonnych i wymagających w Europie. Obecność na nim otwiera możliwości ekspansji produktów praktycznie w całej Europie. [...] Po początkowych sukcesach Ursusa na rynku niemieckim pojawiły się utrudnienia stawiane przez niemiecką administrację. Okazało się, że w Niemczech oraz innych krajach Europy Zachodniej takich, jak Francja czy Włochy, urzędnicy blokują wejście na rynek polskiego gracza żądając dodatkowych dokumentów, pomimo że produkty Ursusa posiadały wszystkie wymagane przez UE certyfikaty. W praktyce rejestracja wyrobów Ursusa na tych rynkach była niemożliwa" - przypomina producent.

Aby dostarczyć niemieckim rolnikom ciągniki spółka rejestrowała je w Polsce i sprzedawała za granicą jako używane, ale z zerowym przebiegiem. Takie działanie przekładało się na ich znacznie niższą cenę, podano również.

Ursus zwrócił się o pomoc do polskiego rządu w rozwiązaniu niekorzystniej sytuacji, co okazało się być słuszną strategią. Interwencja wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który zabiegał o odblokowanie rynku niemieckiego dla polskiej firmy skierowana do Sigmara Gabriela, wicekanclerza Niemiec, odniosła pożądane skutki. Po tej rozmowie dealerzy Ursusa sprzedający ciągniki i maszyny rolnicze na terenie Niemiec przestali mieć trudności z rejestracjami.

Reklama

"Przełożyło się to na trzykrotny wzrost sprzedaży ciągników na tym terenie w ciągu jednego miesiąca. Problemy finalnie udało się rozwiązać, a czas trwania zmagań spółki i prób wejścia na rynek niemiecki zamknął się w okolicach 10 miesięcy" - czytamy dalej.

"Takie działanie polskiego rządu jest dobrym przykładem na to, jak państwo, które czerpie korzyści z rozwoju gospodarki na terenie swojego kraju powinno dbać o interesy rodzimych firm płacących podatki oraz zatrudniających ludzi na umowy o pracę. W naszej opinii jest to bardzo dobry krok w kierunku odbudowy siły polskiego przemysłu" - skomentował prezes Karol Zarajczyk, cytowany w komunikacie.

Zgodnie z szacunkami spółki rynek niemiecki jest jednym z najbardziej chłonnych rynków w Europie. Zarówno jeśli chodzi o ciągniki, jak i przyczepy rolnicze. Rozwój sprzedaży ciągników i maszyn rolniczych produkowanych w polskich zakładach Ursusa, wiąże się ze zwiększeniem zatrudnienia. Plany rozwojowe spółki zakładają zatrudnienie dodatkowych pracowników w zakładach w Lublinie i Dobrym Mieście.

>>> Czytaj też: Ursus wyrośnie na światowego producenta autobusów elektrycznych?

"Zakładamy, że wejście na niemiecki rynek pozwoli nam powiększyć zatrudnienie w zakładzie w Lublinie o około 100 osób w skali tego roku. Jeśli chodzi o zakład w Dobrym Mieście to może to być kolejne 50 osób z perspektywą wzrostu w kolejnych latach" - dodał Zarajczyk.

Spółka liczy, że dzięki bardzo dobrze skalkulowanym produktom zarówno pod kątem jakościowym, jak i cenowym, będzie w stanie w bardzo szybkim czasie osiągnąć na rynku niemieckim udział w okolicach 5%. Cel ten będzie możliwy do osiągnięcia po rozbudowie sieci dealerskiej Ursusa, nad czym firma obecnie pracuje.

"Cały ten proces chcemy zakończyć w perspektywie najbliższych trzech lat. W związku z tym, że rynek niemiecki jest jednym z najbardziej wymagających rynków w całej Europie, obecność na nim otwiera możliwości szybkiej ekspansji na inne rynki europejskie. Jeszcze w tym roku chcemy uruchomić sprzedaż we Francji i we Włoszech" - podsumował Zarajczyk.

Ursus specjalizuje się w produkcji i sprzedaży maszyn i urządzeń przeznaczonych dla rolnictwa. W 2011 r. spółka Ursus połączyła siły z innym rodzimym producentem maszyn dla rolnictwa - spółką Pol-Mot Warfama. Władze spółki zadecydowały o przeniesieniu produkcji ciągników do Lublina oraz rozszerzeniu zakresu asortymentowego produkowanych wyrobów.

>>> Czytaj też: Klienci rzucają się na ciągniki Ursusa. Sprzedaż w górę o 48,5 proc.